wtorek, 26 lutego 2013

URODZINKI ♥



Kompletnie zapomniałam przedwczoraj 24 lutego mój blog obchodził pierwsze urodzinki ♥ Minął rok od jego założenia ale na onecie..... ale się liczy ♥♥ jestem dumna z tego, że tyle was go czyta i sumując statystyki z wcześniejszego czasu i obecnego to łącznie miałabym 10453 wejść ♥ O__O Kocham was ♥♥ Fakt inni mają w krótszym czasie o wiele więcej wejść ale to dla mnie ogromny sukces ♥ DZIĘKUJE WSZYSTKIM CZYTELNIKOM I TYM CO KOMENTUJĄ :* ponieważ bez was ten blog by nie istniał ...... Dziękuje♥♥


                                                                      Wasza Blogerka :)

Rozdział 36 ♥


*** Zayn***
Zastanawiacie się dlaczego tak szybko uciekliśmy do naszych pokoi? No co długo się nie widzieliśmy i musieliśmy nadrobić stracony czas. Zresztą każdy z was może się domyślić co mogło się wydarzyć <mrrrr>. Rano obudziłem się przy mojej najwspanialszej kobiecie.
- Witaj królewno. – powiedziałem kiedy na mnie spojrzała.
- Witaj mój królu. – odpowiedziała z uśmiechem na twarzy.
- Jak ci się podobało ?? – zapytałem.
- Było cudownie ale zdajesz sobie sprawę z tego, że to był mój pierwszy raz. – odpowiedziała lekko speszona.
- To nic kochanie byłaś cudowna. – powiedziałem łącząc nasze usta. To właśnie dzięki niej ograniczyłem palenie oraz chodzenie na imprezy. Innym kolesiom by to przeszkadzało ale nie mi. Evelyn najwyraźniej zasnęła ale niech odpoczywa od tego ma sobotę. Ubrałem bokserki, moje szare, ukochane dresy i koszulkę Nirvany. Spojrzałem w lustro i ogarnąłem niesforne włosy. Udałem się w stronę kuchni aby sprawdzić czy ktoś już wstał. W pomieszczeniu zastałem Eleanor Louisa, Caroline, Danielle i Liama. Pomyślałem sobie, że jeśli tak dalej będzie to Dan wprowadzi się do nas na dobre.
- Dzień dobry wszystkim. – powiedziałem wchodząc do kuchni. Dan była zajęta Liamem więc nawet mi nie odpowiedzieli.
- Witaj Zayn. – powiedziała równocześnie Eleanor i Caroline, które stały przy kuchence i coś przygotowywały a na moje oko to wyglądało na ciasto na naleśniki.
- Cześć Bad Boy. – powiedział pasiasty, który właśnie włączał ekspres do kawy i wyjmował kubki.
- Cześć Zayn. – odpowiedział mi Liam kiedy Danielle się od niego odkleiła. Czemu jej zachowanie mnie nie dziwi?? Robi wszystko aby być w centrum uwagi. Kiedy dziewczyny przygotowały pierwsze partie naleśników podzieliły je między Louisem a Liamem. Gdy Caroline podawała talerz Daddy’emu Dan o mało nie zabiła jej wzrokiem. Następna porcja przypadła mi a reszta leżała na blacie. Nikt nie chciał podać Danielle śniadania dlatego sama musiała sobie wziąć. Trzeba przyznać, że naleśniki wyszły fenomenalne. Nie wiem ile ich zjadłem chociaż starałem się zjeść jak najwięcej bo jak Horan się zjawi to dla nas nic nie zostanie. W połowie śniadania wpadł Harry i Niall.
- OOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOO !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! Naleśniki ………….. czy ja wam mówiłem jak bardzo was uwielbiam ??? – powiedział Nialler robią przy tym minkę malutkiego, słodkiego dziecka.
- Czy zostało coś dla nas ?? – zapytał Harry.
- Oczywiście jest ich jeszcze sporo. – powiedziała Eleanor. Chłopcy wzięli sobie talerzyki a dziewczyny podały im naleśniki, Dżem, czekoladę i ser biały. Patrzyliśmy no to co robi Niall. Wziął na talerz jednego naleśnika, posmarował go czekoladą potem dżemem po czym położył na to ser i przykrył wszystko jeszcze jednym naleśnikiem. Zawiną w rulon i wziął pierwszy kęs. Na nieszczęście na wprost niego siedziała Danielle na której po chwili znalazła się cała zawartość naleśników. Było widać jak wszyscy powstrzymują się od śmiechu bo sam ledwo wytrzymałem. Dan nic nie powiedziała tylko odeszła od stołu i wyszła. Gdy zniknęła za drzwiami każdy zaczął się śmiać. Jedynie Liam wyszedł za nią a wtedy to już wszyscy płakaliśmy ze śmiechu.
- Nawet nie wiecie jak mam was brakowało. – powiedziała El przytulona do Louisa jednak patrzyła również w naszą stronę. Kiedy już się uspokoiłyśmy na dół zeszła Ashley, Katty i Evelyn. Zjadły niestety już zimne ale nadal bardzo smaczne naleśniki. Opowiedzieliśmy im o całym zajściu a ich reakcja była identyczna do naszej.
- Hej hej a może zrobimy sobie dzisiaj ognisko??? – zaproponował Loczek.
- Jestem za !!! – krzyknął Horan, który pochłaniał już 10 naleśnika. Louis pobiegł do pokoju i po chwili pojawił się znowu.
- To kto jedzie ze mną na zakupy ??? – zapytał. Eleanor, Katty i Niall się zgłosili po czym udali się na górę aby się przebrać. W kuchni zostałem ja, Evelyn, Ashley, Harry i Caroline. Siedzieliśmy przy stole popijając letnią kawę kiedy wrócił Liam.
- Mam pytanie czy planujecie coś dzisiaj w ogródku?? – zapytał.
- No tak mamy zamiar zrobić ognisko a czemu pytasz ?? – zapytała Ash.
- Cholerka…… - powiedział pod nosem.
- A co miałeś zamiar zrobić ?? – zapytał Hazza.
- Kolację dla mnie i Danielle. Chce jej się oświadczyć, właśnie pojechała do domu ale powiedziałem jej aby przyjechała. – powiedział.
- Będziesz miał cały salon do dyspozycji. Na strychu mamy parawan więc zasłonimy wam widok na kuchnię aby was nie rozpraszać. – odpowiedziała Evelyn.
- O świetnie wielkie dzięki. – powiedział i uciekł.
- A jednak ma zamiar się jej oświadczyć. – powiedziałem bo cały czas wierzyłem, że do tego nie dojdzie. Wszyscy mieliśmy dość dziwne miny takie jakbyśmy nie wiedzieli czy śmiać się czy płakać.
- Dobra chodźcie pozbieramy kilka rzeczy na ognisko. – powiedział Loczek. Przeszliśmy cały dom, zebraliśmy możliwe koce i poduszki aby zrobić wygodne legowisko na ogródku. Razem z Harrym przenieśliśmy cztery spore pieńki a po między nimi nakładliśmy gazet i suchego drewna. Położyliśmy trzy największe koce na ziemię a na nie wszystkie poduszki. Kilka koców pozostawiliśmy luzem aby móc się wieczorem przykryć. Kiedy przygotowywaliśmy do końca palenisko zadzwonił telefon Harrego. Odszedł na chwilę na bok po czym wrócił.
- Dzwonił do mnie Simon i powiedział, że mamy za ostro dzisiaj nie balować bo jutro wracamy do studia nagrywać ostatnie piosenki na Take Me Home. – powiedział do mnie Loczek.
- Spoczko czyli co po trzy piwka dzisiaj Harry ?? – powiedziałem śmiejąc się.
- Oczywiście Zayn. – odpowiedział mi również się śmiejąc. Gdy wróciła ferajna z zakupami dziewczyny zabarykadowały się w kuchni przygotowując jedzenie na ognisko. Niall postarał się o muzykę bo wyniósł ze swojego pokoju wieżę oraz przyniósł gitarę.

***Liam***
Ucieszyłem się kiedy zaproponowali abym kolacje zrobił w salonie. Fakt nie będzie to jakaś wytrawna kolacja ale przygotowana od serca. Kiedy dziewczyny wyszły już z kuchni sam tam poszedłem. Obrałem ziemniaki, które pokroiłem w cienkie plasterki po czym rozłożyłem je na dnie brytfanki. Na nie położyłem przyprawione mięso mielone i przykryłem warstwą ziemniaków. Wszystko zalałem sosem a na wierz ułożyłem plastry sera. Wszystko włożyłem do piekarnika i poszedłem się szykować bo Danielle miała przyjść na 18 a była już 16. Wziąłem szybki prysznic, ubrałem białą koszulę, czarne spodnie i czarne trampki. Na włosy nałożyłem trochę żelu a na koszulę popsikałem trochę perfum. Była 17:30 a ja biegłem do kuchni sprawdzić jak tam zapiekanka. W pomieszczeniu spotkałem Caroline, która właśnie przygotowywała szaszłyki.
- O dobrze, że jesteś. – powiedziałem kiedy jeszcze mnie nie zauważyła.
- O wow Liam. – odpowiedziała.
- Proszę powiedz mi jak wyglądam. – poprosiłem ją. Ona wytarła dłonie w ręcznik podeszła do mnie i zaczęła poprawiać mi kołnierzyk.
- Wyglądasz świetnie……. i w dodatku świetnie pachniesz. – powiedziała uśmiechając się. – A właśnie przed chwilą wyjęłam twoją zapiekankę bo jeszcze z 10 minut i miałbyś problem. – dopowiedziała tym razem się śmiejąc.
- O wielkie dzięki a gdzie ją dałaś?
- Wyjęłam z piekarnika ale dałam ją tam znowu aby nie wystygła. – powiedziała nabijając kolejne kawałki mięsa na wykałaczki. Ostrożnie pokroiłem zapiekankę i wyłożyłem na talerze. Zaniosłem je do salonu i zapaliłem stojące na stole świece. W tamtym momencie zacząłem się stresować a w głowie układałem sobie co jej dokładnie powiem. Cała gromadka znalazła się na ogródku a ja niecierpliwie czekałem na moją dziewczynę. Równo o 18 zapukała do drzwi. Zaprosiłem ją do stołu gdzie zjedliśmy zapiekankę. Muszę przyznać, że wyszła nawet zjadliwa. Zaniosłem talerze do kuchni gdzie upewniłem się czy mam przy sobie pierścionek. Wróciłem i przysunąłem krzesło bliżej Dan. Jednak ona co chwilę zerkała na telefon co mnie troszeczkę zbiło z tropu.
- Posłuchaj Kochanie…. – powiedziałem łapiąc ją za rękę – wiele razem przeszliśmy i przez te dobre jak i złe chwilę. Wypełniasz moją pustkę w sercu dlatego mam pytanie… – klęknąłem przed nią.- …..Czy ty Danielle zechcesz zostać moją żoną??? – zapytałem a w ręce pokazałem jej pierścionek.
- Wiesz co Liam…… pierścionek jest prześliczny ale sądzę, że to za wcześnie na tak radykalny krok. Na razie chcę skupić się na karierze i tobie radę to samo. – powiedział a moje serduszko pękło. Schowałem pierścionek do kieszeni po czym usiadłem naprzeciwko niej.
- Liam wiesz co ja już przed wczoraj umówiłam się z dziewczynami, że dzisiaj się zobaczymy. Mam nadzieje skarbie, że się nie obrazisz. – powiedziała całując mnie w usta. Spojrzałem na zegarek była 20.
- Jasne. – odpowiedziałem chłodno.
- Dziękuje. Do jutra. – powiedziała ponownie mnie całując. Nie dosyć, że nie przyjęła oświadczyn to na dodatek wyszła do koleżanek. Jestem skończonym zerem. Siedziałem sam wpatrując się w płomień świecy.

***********
Przy ognisku tańczyliśmy, śmialiśmy się i śpiewaliśmy. Zapomnieliśmy o bożym świecie bo tak dobrze się bawiliśmy. Całe jedzenie, które przygotowałyśmy z dziewczynami zniknęło w przeciągu 5 minut a przez kogo??? Odpowiedz jest prosta przez Nialla. Zrobiliśmy sobie bitwę na poduszki oraz na chrupki. Cały ogródek był zasypany ogromną ilością chrupek i paluszków.
- Ej no napoje się skończyły. – powiedział zrezygnowany Harry.
- Ja przyniosę bo i tak musze iść po bluzę. – powiedziałam i weszłam do domu. Nie słyszałam żadnej rozmowy dlatego zajrzałam za parawan. Liam siedział sam przy stole bawiąc się widelcem.
- Daddy co się stało?? – zapytałam podchodząc do niego.
- To co widzisz nie ma jej.
- A oświadczyny przyjęła?? – nawet nie spodziewałam się, że te słowa przejdą mi przez gardło.
- Powiedziała, że to za wcześnie na taki krok a ona chce skupić się na karierze. – powiedział wpatrzony w talerz.
- No dobrze ale do cholery gdzie ona jest ???
- Powiedziała mi, że przedwczoraj umówiła się z koleżankami i wyszła.
- Przepraszam Liam, że to powiem ale z jej jest perfidna szmata!!! zostawia chłopaka, który przygotował dla niej wspaniałą kolację a dla niej najważniejsze są koleżanki. –powiedziałam lekko wściekła.
- Zobaczymy co jutro powie. – powiedział i zaczął zbierać sztućce ze stoły i poszedł do kuchni.
- Liam coś mi się zdaje, że ona tak naprawdę nie umówiła się z koleżankami. – powiedziałam.
- Masz coś na myśli??
- Tak bo kto przy zdrowych zmysłach umawia się na 20 ??
- Może i masz trochę racji. – powiedział zaczynając zmywać. Czym prędzej udałam się do ogródka gdzie zawołałam Eleanor. Była po dwóch piwach ale dało się z nią porozmawiać.
- El proszę zadzwoń do Dan i zapytaj gdzie jest. – poprosiłam ją.
- Ale po co przecież jest z Liamem.
- No właśnie nie ma jej, jest niby z koleżankami ale coś mi tutaj nie pasuje. – odpowiedziałam. Wyjęła telefon i weszła do domu aby ją normalnie słyszeć. Po 10 minutach przyszła.
- Powiedziała mi, że jest w parku koło centrum miasta. – powiedziała.
- Wielkie dzięki. Louis !!!! – zawołałam przyjaciela.
- Słucham. – powiedział.
- Piłeś coś dzisiaj z alkoholu ?
- No jeszcze nie a czemu pytasz ??
- Mógłbyś zawieść mnie i Liama do centrum miasta ??
- Jasne idę po kluczyki. – powiedział i poszedł na chwilę do reszty. Udałam się do pokoju po kurtkę i zeszłam na dół. Przez okno zauważyłam, że Lou wyjechał już samochodem.
- Liam ubieraj się. Czekam na dworze. – powiedziałam i wyszłam. Chwilę poczekaliśmy na niego i pojechaliśmy. W centrum Loui nas zostawił a my poszliśmy do parku.
- Gdzie my idziemy ?? – zapytał zdezorientowany Liam.
- Idziemy przekonać się z kim tak naprawdę spotkała się Dan.
- Stój!! – powiedział i stanął. – Chcesz mi powiedzieć, że ją śledzimy ??
- Tak bo nie pozwolę aby ona cię okłamywała. – odpowiedziałam i ruszyłam przed siebie. Dogonił mnie i razem szukaliśmy miejsca w którym mogła być Danielle. Po 10 minutach poszukiwań znaleźliśmy ją przy jednej z wielu fontann w tym parku. Staliśmy i przyglądaliśmy się całej sytuacji. Dan nie była sama bo koło niej stał jakiś facet, który trzymał dłoń na jej kolanie.
- Czy to na pewno jest Danielle ?? – zapytał.
- Schowaj się. – powiedziałam po czym znalazłam dość duży kamień i rzuciłam nim o śmietnik tak aby się odwrócili. I moje domysły się sprawdziły. Dan była tutaj z jakimś chłopakiem.
- Zabiję go !!! – powiedział wściekły Liam.
- Proszę cię zaczekaj…. – powiedziałam jednak on już szedł w ich stronę.



Nie jestem hejterką Danielle, bo wiele osób mogłoby sobie tak pomyśleć. Stwierdziłam, że w większości blogów są oni idealną parką a w moim będzie zupełnie inaczej. NO HEJT !!!
I proszę bardzo nowy rozdział :D Dziękuje za 9000 wejść ♥ Jesteście cudowni :* Proszę o szczere komentarze i po 16 pojawi się następny :D:D
 

piątek, 22 lutego 2013

Rozdział 35 ♥


Otworzyłam oczy i od razu oślepiło mnie okropnie jasne światło. Czy ja już umarłam ?? Przekręciłam głowę w prawo i ujrzałam łóżko. Ufff….. jeszcze żyję. Podniosłam się lekko na łokciach aby oszacować otoczenie. Po prawej łóżko po lewej tak samo. Na lewo leżała Ashley a na prawo Evelyn. Znalazłam przycisk dzięki, któremu wezwałam pielęgniarkę.
- O widzę, że Panienka się obudziła. – powiedziała przyjaźnie.
- Tak ale proszę mi powiedzieć co się dokładnie stało. – zapytałam.
- Otóż w drodze powrotnej od nas wpadły panie w poślizg, uderzyły w drzewo po czym znalazłyście się w rowie. – powiedziała.
- To akurat pamiętam ale co było dalej ??
- Kierowca pojazdu zadzwonił po karetkę jednak nie chciał przyznać się na policji, że to on spowodował ten wypadek.  Wszystkie byłyście w dość ciężkim stanie dlatego każdą z was wprowadziliśmy w częściową śpiączkę aby wasze ciała mogły się samoczynnie zregenerować oraz aby leki zaczęły działać. Pani jako pierwsza się obudziła zobaczymy więc za ile obudzą się twoje przyjaciółki.
- A jeszcze proszę mi powiedzieć czy dolega nam coś poważnego ?? – zapytałam przestraszona.
- Nie na szczęście to nic poważnego.  Samochód  był na tyle masywny, że jedyne co wam się przydarzyło to połamanie dwóch, trzech żeber, skręcenie kostki lub nadgarstka i liczne siniaki oraz zadrapania. Proszę się nie denerwować tylko odpoczywać. –powiedziała i wyszła. Poruszyłam najpierw jedną nogą potem drugą i nic mnie nie bolało. Gdy chciałam złapać kubek w prawą dłoń nie dałam rady bo cała była spuchnięta. Dotknęłam swoich żeber i stwierdziłam, że cholernie mnie bolą.  Co najciekawsze powiedziała, że byłyśmy w śpiączce tylko pytanie jak długo. Po chwili usłyszałam jak Ashley zaczyna się budzić.
- Witaj przyjaciółko. –powiedziałam kiedy na mnie spojrzała.
- AAAAAAAAAAAAAA …………………. myślałam, że umarłam….. HeHe cześć Katty. – powiedziała. Opowiedziałam jej wszystko o czym poinformowała mnie pielęgniarka i Ash poczyniła ten sam test co ja. Okazało się, że ma problem z kostką. Leżałam przez dłuższą chwilę zastanawiając się gdzie jest mój telefon i gdzie znajduje się Eleanor i Caroline. Po pół godzinie Evelyn również się obudziła. Ona miała problem również z kostką.
- Jestem ciekawa ile czasu byłyśmy w śpiączce ?? – zapytała pytająco Ashley.
Dochodziła 14 a o tej godzinie zazwyczaj zaczynał się obchód. Około 16 do naszej Sali przyszedł lekarz.
- Dzień dobry jak panie się czują ?? – zapytał patrząc po kolei na kartę zdrowia.
- Wszystko dobrze gdyby nie ból kostki lub nadgarstka. – powiedziałam.
- Miałyście dużo szczęścia, że jechałyście tym siedmioosobowym samochodem w innym przypadku mogłoby to się zakończyć o wiele gorzej. – powiedział.
- A mam takie pytanie gdzie są nasze koleżanki ?? – spytała Evelyn.
- W Sali obok. Proszę się nie martwić wszystko u nich w porządku poza żebrami lub kostką czy nadgarstkiem. – odpowiedział.
- Jeszcze jedno pytanie gdzie są nasze rzeczy, które miałyśmy przy sobie ? – spytałam.
- Mam je wszystkie w swoim gabinecie. Później je wam przyniosę. – odpowiedział i wyszedł. Nadal dręczyła mnie myśl jak długo byłyśmy w śpiączce. Okazja aby się dowiedzieć nadarzyła się wieczorem kiedy roznoszono kolację.
- Przepraszam bardzo a czy mogłaby Pani powiedzieć nam jaki dziś mamy dzień. – poprosiłam.
- No mamy dzisiaj czwartek. – powiedziała z dziwną miną.
- A tak dokładniej ?? Bo dzisiaj obudziłyśmy się ze śpiączki i za bardzo nie wiemy co się dzieje. – powiedziała Ashley.
- Aaaaa …… trzeba było tak od razu. Dzisiaj jest 7 października. – odpowiedziała po czym zostawiła talerze z kolacją i wyszła. CO ????? już 7 a my czwartego miałyśmy mieć występ. Spojrzałam pytająco na dziewczyny po czym zadzwoniłam po pielęgniarkę.
- Czy mogła by pani coś dla nas zrobić ?? – zapytałam.
- Tak oczywiście. – odpowiedziała.
- Proszę zadzwonić do tutejszego liceum muzycznego i przekazać Pani Runge o naszej sytuacji. – powiedziała Ashley.
- Oczywiście ale poproszę o to lekarza. – odpowiedziała po czym szybko uciekła. Nie wiem ile czasu minęło a do naszej Sali wszedł nasz lekarz razem z Panią Runge.
- Mój Boże dziewczynki wszystko w porządku ?? – zapytała przerażona.
- Tak mimo połamanych żeber jest ok. – powiedziała z uśmiechem Evelyn.
- Przekaże wszystko dyrektorowi całą waszą sytuację. A doktorze ile dziewczyny będą musiały jeszcze spędzić w szpitalu? – zapytała go .
- Wszystkie najważniejsze badania zostały przeprowadzone i sądzę, że w sobotę powinny już wyjść. – odpowiedział.
- A o której ??
- Tak koło 11 dostaną wypis. – powiedział.
- Słuchajcie dziewczyny przyjadę po was w sobotę i dostarczę was bezpiecznie do domu. – powiedziała.
- A była pani u Caroline i Eleanor ??
- Byłam ale zaraz pójdę do nich jeszcze raz. – powiedziała.
- A mam coś dla was…. – powiedział lekarz pokazując nam reklamówkę. Jak się domyślałam w środku znalazłyśmy nasze portfele, klucze do domu i co najważniejsze telefony. Spojrzałam na wyświetlacz 230 nieodebranych połączeń i 69 wiadomości. Większość połączeń od Nialla i kilkanaście od Harrego, Zayna lub Louisa.
- Dziewczyny wy też macie tylko nieodebranych ?? I tyle wiadomości ?? – zapytałam. Pokiwały głową po czym pokazały mi wyświetlacze swoich telefonów. 

**** W tym samym czasie Harry *****
Od kiedy dowiedziałem się, że nasza trasa kończy się szybciej dni uciekały mi między palcami.  Od kilku dni próbuję dodzwonić się do Ashley jednak nikt nie odbierał. Zacząłem się martwić więc dzwoniłem do każdej z nich po kolei.
- Hej Niall mam pytanie rozmawiałeś ostatnio z Katty ???
- No właśnie nie odbiera nie wiem co się dzieje. – odpowiedział widocznie zdenerwowany.
- Zayn !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
- Co się dzieje ? – zapytał.
- Miałeś ostatnio jakiś kontakt z Evelyn ??
- Nie bo nie odbiera.
- Pasiasty !!!! Gdzie ty jesteś ??
- W łazience cymbale !!! – krzyknął. Udałem się do łazienki gdzie Louis właśnie mył ząbki.
- Ciołku gadałeś ostatnio z Eleanor ???
- Nie bo jest hmm…… poza zasięgiem czy jakoś tak . – powiedział. Zwołałem wszystkich do salonu a tak wszystkich oprócz Liama. Usiedliśmy koło siebie patrząc w podłogę.
- Dzisiaj jest 7 października za tydzień wracamy. Jak długo próbujecie się z nimi skontaktować ?? – zapytałem.
- Gdzieś około tygodnia. – powiedział Niall a reszta tylko pokiwała głowami.
- Coś tutaj jest nie tak panowie. To nie możliwe aby one tyle czasu nie odbierały. – powiedziałem a do naszego pokoju wszedł Simon.
- Witajcie chłopcy. – przywitał się z nami kiedy przekroczył próg pokoju.
- Cześć Simon. – powiedzieliśmy chórkiem.
- Co wy takie przybite miny macie ?? – spytał.
- Żaden z nas nie może dodzwonić się do dziewczyn. – powiedział Zayn.
- No tak ale dajcie im troszeczkę wolności. – powiedział.
- Ale Simon my nie możemy się do nich dodzwonić od tygodnia. – odpowiedział Niall.
- Jak to od tygodnia ??
- No każdy z nas dzwonił do nich ale ich telefony nie odpowiadają od tygodnia. – powiedział Lou.
- Cholerka jak się czegoś dowiecie dajcie znać. – powiedział. I znów zapadła cisza.
- Może ona mają nas dość ?? Wyjechały i zmieniły numery a my tutaj odchodzimy od zmysłów. – mówił cicho Niall. Spojrzałem na niego i zacząłem się wahać. A może on ma rację ??? Nie , nie, nie one nie wyjechały by od tak.  Dochodziła 19 a my nadal nie mieliśmy znaku od żadnej z dziewczyn. Boże drogi oby im nic się nie stało. Siedzieliśmy akurat przed telewizorem kiedy zadzwonił telefon Nialla.
- Słucham. – odpowiedział włączając głośnik.
- Cześć Żarłoku. – usłyszeliśmy głos Katty.
- Skarbie co się stało, że nie odbierałyście ??
- Miałyśmy wypadek kiedy wracałyśmy już z Caroline do domu. – powiedziała a my zaszokowani opadliśmy na kanapę.
- Nic wam się nie stało???
- Poza tym, że mamy połamane kilka żeber i problem z nadgarstkiem lub kostką jest ok. Lekarze wprowadzili nas w stań śpiączki aby nasze ciała mogły się zregenerować oraz aby leki zaczęły działać. – odpowiedziała.
- A kiedy wychodzicie ??
- W sobotę bo nasze wyniki są dobre i nie musimy dłużej tutaj przebywać.
- Nawet nie wiesz jak się cieszę, że zadzwoniłaś.
- Ja się cieszę, że mogłam cię usłyszeć.
- Wiesz co Kochanie bałem się, że macie nas dość i po prostu wyjechałyście. – powiedział Niall lekko łamiącym się głosem. No tak cały Horan wrażliwy człowiek.
- Niall słoneczko nie mogłabym wyjechać tak od sobie. Za bardzo zależy mi na tobie… Pamiętaj o tym. – powiedziała a po jego policzku popłynęła łezka szczęścia.
- Ja też cię kocham.
- Wiesz co muszę kończyć jestem zmęczona. Obiecuje, że rano się odezwę. Ucałuj od nas chłopaków i przeproś ich od nas. Kocham Cię Niall żarłoku mój kochany.
- Oczywiście przekażę. Ja kocham cię bardziej Misiaczku. Do jutra. – powiedział i zakończył połączenie.
- Jeeeee….. nic im nie jest !!!!!!!!!!!!!!!! – krzyknąłem a w tym momencie wrócił Liam. Spojrzał się na nas jak na idiotów a my siedzieliśmy z szerokimi uśmiechami na twarzy. Wykąpaliśmy się i położyliśmy się spać. W końcu od tygodnia mogłem spokojnie spać z pewnością, że mojemu kwiatuszkowi nic nie jest.

***** Ashley*****
Nie wiem kiedy a była już sobota. O 11 dostałyśmy wypis ze szpitala a chwilę później pojawiła się Pani Ruger. Jak obiecała tak zrobiła i zawiozła nas do domu.
- Dziewczyny jesteście pewne, że dacie sobie radę ?? – zapytała.
- Tak jasne poradzimy sobie. A mamy być w poniedziałek w szkole ?? – zapytała Caroline.
- Nie odpuście sobie ten tydzień a ja porozmawiam z nauczycielami o zaliczeniu materiału. – powiedziała.
- Dziękujemy za podwózkę. – powiedziała Eleanor.
- Nie ma sprawy dziewczyny nie chciałam aby znowu wam się coś stało. No cóż mam do was numery więc w razie czego będę dzwonić. Do zobaczenia dziewczyny. – powiedziała i odpaliła silnik. Weszłyśmy do domu i miałam serdecznie wszystkiego dosyć. Głowa mnie bolała a na dodatek nie mogłam dobrze chodzić przez tą nogę.
- Wiecie co dziewczyny idę się położyć ale najpierw dajcie mi jakieś tabletki przeciwbólowe bo głowa mi pęka. Złapałam za leki i butelkę wody. Pomału wdrapałam się po schodach i poszłam spać.

********************
Od wyjścia ze szpitala minął tydzień. Moja ręka jest już sprawna oraz dziewczyny też już się wykurowały. W szkole istny horror. Musimy nadrobić cały materiał z dwóch tygodni a jak na złość było tego mnóstwo. Przychodziłyśmy ze szkoły, jadłyśmy obiad i siadałyśmy do książek. Jednak pewnego wieczora było inaczej. Siedziałyśmy wszystkie w salonie i przygotowywałyśmy się na zaległy sprawdzian z matmy.
- Mam już dość mózg mi nie funkcjonuje. – powiedziała Ashley kładąc się na podłodze. Nad matmą siedziałyśmy już 3 godziny więc sama przyznaję, że troszeczkę przesadziłyśmy. Przyniosłam ogromne pudełka lodów a książki elegancko odłożyłam na bok.
- Pora się zrelaksować. – powiedziałam podając każdej łyżeczkę i pucharek. Nałożyłyśmy sobie swoje ulubione smaki, Katty włączyła spokojną muzykę i oddałyśmy się w błogie lenistwo. Kiedy jedno pudełko zostało opróżnione usłyszałyśmy kilka głosów na dworze. Jednak nie przejęłyśmy się tym i dalej wcinałyśmy lody. Po 15 minutach drzwi do domu się otworzyły a w nich ujrzałyśmy piątkę naszych czubków. Położyli torby nie daleko wejścia i każdy podszedł do swojej wybranki. Przytulanie, obściskiwanie a nawet kilka łez padło podczas tego powitania. Potem pozamieniali się i tak zwykłe przywitanie trwało gdzieś z 10 minut. Nie wiem kiedy a wszyscy się rozeszli. Harry, Ashley, Niall, Katty, Evelyn i Zayn uciekli do góry a Louis z Eleanor gdzieś wyszli. Skoro tamta szóstka uciekła do pokojów to ja już się domyślam co tam będzie się działo. Zostałam sama w salonie spoglądając przez okno. Z kuchni wyłoniła się postać Liama. Zmierzałam akurat do łazienki.
- Witaj Caroline. – powiedziała a ja znów poczułam znane mi ukucie w brzuchu.
- Cześć Liam. – odpowiedziałam patrząc na niego.  Przypatrywałam mu się a po chwili znalazłam się w jego objęciach. Zatopiłam się w jego silnych ramionach twarz chowając  w zagłębieniu szyi. Staliśmy tak przez dłuższą chwilę a ja mówiąc wprost zaciągałam się jego zapachem i napawałam ciepłem.
- Przepraszam cię za wszystko co przeszłaś przeze mnie. – powiedział opierając twarz o moją szyję.
- Liam nie przepraszaj . – odpowiedziałam a na jego koszulce znalazło się kilka moich łez.
- Przepraszam cię za to, że tak cierpiałaś ale ja chcę być z Danielle ale nie chcę cię stracić. – powiedział a jego uścisk stał się mocniejszy.
- Wiem Liam każdy ma prawo do szczęścia. – mówiłam przez łzy.
- Obiecuje ci, że więcej przeze mnie nie zapłaczesz. – powiedział patrząc mi w oczy po czym pocałował mnie w czoło. Popatrzył chwilę na mnie i poszedł do siebie. Uciekłam do łazienki. Spojrzałam w lustro na swój  rozmazany makijaż.
- Liam za bardzo cię kocham aby obiecać ci, że więcej nie zapłaczę…….. – powiedziałam do swojego odbicia po czym przemyłam twarz zimną wodą. Wzięłam szybki prysznic i poszłam spać. Pomimo moich domysłów w domu było dość cicho. 





Przepraszam, że tak długo czekaliście ale musiałam zrobić kilka prac na raz do szkoły i jakoś tak wyszło :c Dziękuje za 8656 wejść i 302 komentarze :* Jesteście niesamowici :* A co do rozdziału to moim zdaniem jest słaby a wy co sądzicie ??? 17 komentarzy i next ♥♥ 
I LOVE YOU ALL ♥

niedziela, 17 lutego 2013

Rozdział 34 ♥

Pani psycholog opuściła mój pokój. Patrzyłam przez okno na piękno wrześniowego popołudnia. Zaczyna mi brakować normalnego życia takiego jak w Polsce. Tylko szkoła i imprezy a tutaj co chwilę coś nowego. Usiadłam na parapecie okna i patrzyłam na pary opuszczające szpital ze swoimi nowonarodzonymi dziećmi. Czy ja dożyję takiego dnia ?? Myśli pochłonęły mnie tak bardzo, że z moich oczu zaczęły płynąć łzy. Jedna samotna a za nią kolejne. Nie bałam się łez bo one czasami pomagają. Otarłam oczy i wyszłam na korytarz.
- Przepraszam czy jest może gdzieś w pobliżu pani psycholog ?? – zapytałam podchodząc do pokoju lekarzy.
- Tak właśnie rozmawia z doktorem a czy coś się stało ?? – zapytał mnie obcy lekarz.
- Nie nic tylko chciałam porozmawiać.
- Proszę poczekać. – odpowiedział i poszedł do drugiego pokoju. Po chwili ukazała mi się sylwetka Pani psycholog.
- Słucham. – powiedziała z uśmiechem.
- Jeśli ma pani teraz czas ja chciałabym porozmawiać. – powiedziałam.
- Oczywiście zabiorę swoje rzeczy i za moment spotkamy się u ciebie w Sali. – powiedziała po czym wróciła do pokoju. Poszłam do swojej Sali gdzie czekałam na nią. Po 10 minutach przyszła.
- Zacznijmy od tego jestem Rebecca. – powiedziała siadając koło mnie i podała mi rękę.
- Miło mi Caroline. – odpowiedziałam.
- Który raz jesteś w szpitalu?? – zapytała.
- Drugi ale za pierwszym razem mój pobyt się wydłużył.
- Opowiedz mi o pierwszej wizycie.
- Chodziłam ścieżkami w parku, usiadłam na ławce jakiś facet przysiadł się do mnie. Zaczął mną szarpać. Wylądowałam na ziemi, on wyjął scyzoryk przeciął mi rękę …. – pokazałam jej ranę na ręce -…… posypał ranę narkotykami a resztę wsypał do buzi. – powiedziałam podkulając nogi.
- Ile czasu byłaś w szpitalu ?
- Około trzech dni.
- A czemu się wydłużył??
- Bo postanowiłam się zabić i znalazłam sporą ilość tabletek i je wszystkie wzięłam. – powiedziałam a po policzku popłynęła łza.
- Dlaczego chciałaś się zabić?? Szkoła , rodzina a może miłość ??
- Miłość i tutaj masz rację Rebecca. – odpowiedziałam patrząc w jej stronę.
- A jeśli mogę wiedzieć o co konkretnie chodzi. – zapytała. Nie odpowiedziałam jej tylko podałam ostatnie wydanie gazety.
- Czyli mam rozumieć, że wylądowałaś wtedy w szpitalu przez Liama ??
- Można to tak nazwać. – powiedziałam.
- No dobrze a co się stało, że jesteś tutaj znowu ??
- Postanowiłam pić aż nie umrę i w pewnym momencie straciłam przytomność. – powiedziałam ocierając potok łez.
- Znów przez niego ?? – zapytała kładąc rękę na moje ramię.
- Tak po przeczytaniu tego artykułu który masz w ręce.
- Nadal nachodzą cię myśli samobójcze ???
- Cały czas. Nawet śniło mi się jak skaczę z wysokiego budynku a temu wszystkiemu przygląda się on. – powiedziałam.
- A on nic nie zrobił w tym śnie ??
- Chciał skoczyć za mną ale powiedziałam mu, że ma po co żyć, dla kogo żyć. Stwierdziłam, że nic mnie tutaj nie trzyma………. Powiedziałam mu, że on jest na zawsze w moim sercu i prosiłam go aby w jego serduszku znalazło się miejsce dla mnie……… Skacząc krzyknęłam Kocham cię i przepraszam. – mówiłam z przerwami.
- Wiem, że uznasz mnie za wariatkę ale ty masz dla kogo żyć.. Takie myślenie nie doprowadzi cię do szczęścia ale może do śmierci a tego byś nie chciała. – powiedziała patrząc na mnie.
- Właśnie, że bym chciała…… skończyć z tym wszystkim.
- Nie Caroline !!!! Ty nie chcesz uwierzyć w to, że może być lepiej. Rozumiem cię doskonale …. – pokazała mi swój nadgarstek na którym było kilka bladych linii  -… też przeżyłam zawód miłosny, wiem jak ci ciężko. Gdybym wtedy się poddała nie rozmawiałybyśmy teraz, nie było by mnie tutaj przy tobie. – powiedziała przytulając mnie do siebie.
- Dlaczego to jest takie trudne ?? – zapytałam kiedy byłam w nią wtulona.
- Kochanie nie ma w życiu nic łatwego dobrze o tym wiesz bo już trochę żyjesz na tym świecie. Zawsze kiedy patrzę na moje blizny przypominam sobie moją walkę o życie… Nie chcę jej zaprzepaścić dlatego walczę i tobie życzę tego samego. – powiedziała kiedy na mnie spojrzała.
- Jak mam walczyć ??
- Miej zawsze przy sobie swoich przyjaciół a wszystko się ułoży. Muszę już iść ale jeśli chciałabyś pogadać o czym kol wiek to dzwoń tutaj masz mój numer. – powiedziała kładąc mi karteczkę na stolik.
- Dziękuje na pewno zadzwonię. – odpowiedziałam. Kiedy wyszła z pokoju poczułam ulgę może to na serio pomaga ?? Mieć z kim porozmawiać tak szczerze i otwarcie ??  Jutro wychodzę ze szpitala z nowym postanowieniem ,, Nigdy już tutaj nie wrócę’’ zapisałam na kartce wielkimi literami. Spojrzałam na zegarek dochodziła 19 a dziewczyn nie było. Zasmuciłam się i spojrzałam znów przez okno. Szarość zaczynała opanowywać piękne błękitne niebo. Udałam się do łazienki gdzie wzięła szybki prysznic. Wróciłam a na stoliku czekała na mnie kolacja. Po raz pierwszy od rana uśmiechnęłam się sama do siebie. Złapałam kolejną karteczkę na której napisałam ,, Tutaj umarła stara Caroline a narodziła się nowa’’. Tak to moje motta na jakiś czas. Położyłam się i o 20:30 odpłynęłam.

*** Katty***
Niedzielny poranek przywitał nas ciepłymi jak na tą porę promieniami słonecznymi. Leniwie podniosłam się spod ciepłej kołdry i ruszyłam do kuchni. W niej zastałam Eleanor popijającą aromatyczną kawę.
- Cześć koleżanko jak się spało ?? – zapytałam przypominając sobie wczorajszy dzień.
- A wyśmienicie muszę powiedzieć. – odpowiedziała chichocząc. Nalałam sobie kawy i zabrałam się za przygotowywanie kanapek. Zrobiłam cały talerz i pomyślałam sobie gdyby Niall tutaj był….. Uśmiech na moment zszedł z mojej twarzy jednak po chwili powrócił. Po pół godzinie na dole była już Ashley z Evelyn. Siedząc przy stole każda spojrzała się na każdą po czym zaczęłyśmy się śmiać. Dziwne prawda ?? Ale my już tak mamy. Strasznie przyzwyczaiłyśmy się do Eleanor i ja osobiście nie chcę aby ona się wyprowadzała. W pewnym sensie on wypełnia nam lukę po Madie i częściowo po Caroline. Zjadłyśmy śniadanie i udałyśmy się na zakupy bo nasza lodówka zaczynała świecić pustkami. Nasze wypady na zakupy zaczynały się dość normalnie jednak z każdą chwilą coraz bardziej się śmiałyśmy. W spożywczym każda z nas udała się po wyznaczone produkty. Jednak ja skoczyłam szybciutko na dział z żelkami. Uśmiech zagościł na mojej twarzy kiedy zobaczyłam półki wypełnione przepysznymi żelkami. Wzięłam torebeczkę i nałożyłam po ,,troszeczkę’’ z każdego możliwego rodzaju. Zakupy zakończyły się tym, że w czwórkę wyszłyśmy ze sklepu z obładowanymi reklamówkami. Spojrzałam na zegarek dochodziła 14.
- Ej dziewczyny nie długo musimy iść do szpitala po Caroline. – powiedziałam.
- Jasne zjemy coś i pójdziemy. – odpowiedziała Eleanor. Co najdziwniejsze wracałyśmy do domu świeciło słoneczko i ogólnie było bardzo miło jednak kiedy przekroczyłyśmy próg domu rozpadało się.  Dziwny zbieg okoliczności. Zjadłyśmy obiad i zaczęłyśmy zbierać się do wyjścia. Z uwagi na to, że żadna z nas nie miała prawka musiałyśmy zadzwonić po taksówkę. Jak na złość nie było żadnej w pobliżu ale obiecali, że odzwonią jeśli jakaś się zwolni. Kiedy jakaś już przyjechała kierowca jechał tak powoli, że pomyślałam, że zwariuję. Ale cóż na dworze cholernie ślisko dlatego nasza podróż z 15 minut przerodziła się w pół godziny. Akurat dojechałyśmy a była godzina 16:30.
- No Caroline zdąży się ogarnąć i wracamy do domu. – powiedziała Ashley. Kiedy weszłyśmy do jej Sali ona akurat pakowała swoje rzeczy a po stroju stwierdziłam, że jest gotowa do wyjścia.
- Witaj przyjaciółko. – powiedziała Eleanor.
- Cześć. – powiedziała chłodno.
- Obraziłaś się na nas ?? – zapytałam.
- Nie ale było mi smutno, że nie przyjechałyście.
- Przepraszamy. – odpowiedziałyśmy przytulając ją wszystkie na raz.  Pokazała nam wypis ze szpitala więc zeszłyśmy na dół. Zadzwoniłyśmy po taksówkę po z minuty na minutę padało coraz gorzej a nawet było słychać pierwsze oznaki burzy. Kiedy Evelyn skończyła gadać wszystkie wyłączyłyśmy telefony. Tym razem przyjechał inny taksówkarz, który nie patrzył czy na drodze jest ślisko. Jechał a prędkość na liczniku cały czas rosła. W pewnym momencie tyle opony zaczęły się ślizgać na tyle, że odbiłyśmy się od drzewa z dużą siłą a potem wylądowałyśmy w rowie......





I jest 34 ♥♥ dziękuje za wejścia i komentarze :D a pytanie takie czy jest sens prowadzenia tego bloga z imaginami ??? czyta go ktoś z was ?? podaje adres http://one-direction-im-yours.blogspot.com/ :) poproszę 17 komentarzy pod tym działem ♥ 

piątek, 15 lutego 2013

Rozdział 33 ♥


*** Eleanor ***
Cholernie przykro mi się zrobiło kiedy sanitariusze zabierali Caroline do szpitala. Zdałam sobie sprawę, że naprawdę musi zależeć jej na Liamie.  Ja osobiście nie miałabym w sobie tyle premedytacji aby dwa razy próbować się zabić. Kiedy dotarłyśmy do szpitala musiałyśmy siedzieć na korytarzu aż lekarze wykonają swoją pracę.
- Czy to panie przywiozły tą dziewczynę??
- Tak to my coś się stało?? - zapytała Katty.
- Nic poważnego wasza koleżanka miała wykonany zabieg płukania żołądka a teraz podajemy jej tabletki aby wyzbyć się wszelkich toksyn zawartych w alkoholu z organizmu Caroline. - powiedział lekarz.
- A ile będzie musiała zostać w szpitalu?? - spytała Ashley.
- Myślę, że w niedziele będzie mogła już wyjść. - odpowiedział szczęśliwie lekarz.
- O to świetnie. - powiedziała Evelyn.
- Będzie można ją odebrać około 17. Rano wasza przyjaciółka będzie miała rozmowę z psychologiem więc jak byście chciały przyjść do tak o 11. - odpowiedział lekarz.
- Aha dziękujemy bardzo a możemy wejść do niej ?? - zapytała Katty.
- Tak Caroline jest przytomna więc możecie zajrzeć do niej. - powiedział lekarz z lekkim uśmiechem.Weszłyśmy po cichu do jej sali. Leżała na łóżku wpatrując się w sufit.
- Jak się czujesz ?? - zapytałam.
- A jak mam się czuć?? Prawie się zabiłam ale mi się nie udało..... cóż do trzech razy sztuka. - odpowiedziała chłodno.
- Dasz radę wystąpić na tym dniu szkoły?? - zapytała Katty.
- Postaram się jak coś wpadnijcie jutro do mnie z tymi tekstami to przynajmiej ich się pouczę. - powiedziała. W tym momencie zadzwonił mój telefon.
- Przepraszam ale muszę odebrać. - powiedziałam patrząc na wyścietlacz ,,Loui <3"
- Zapewne Lou. - powiedziała już radośnie Caroline. Wyszłam z sali i usiadłam na pobliskim krześle.
- Cześć Miśku. - odpowiedziałam.
- Cześć kruszynko. Co słychać ?? - zapytał.
- A wiesz wszystko w porządku nie narzekam a jak tam u was?
- Męczący ten wyjazd ale jeszcze troszeczkę i odpocznę sobie przy tobie. Czy coś się stało ?? - zapytał.
- Nie a czemu pytasz ??
- Masz jakiś taki smutny głos. Powiedz mi prawdę kochanie co się dzieje?? - zapytał z troską.
- Oj Louis tylko nie mów chłopakom................
- Jasne nie powiem ale co się wydarzyło.
- Caroline jest znowu w szpitalu. - powiedziałam.
- Jak to ???
- Przecholowała z alkoholem ale powiedziała, że nie przestanie pić póki nie umrze, Loui ja się boję o nią. - odpowiedziałam smutno.
- Fuck ...... szkoda, że nie mogę przyjechać...... Powiedz mi jeszcze dlaczego to zrobiła?
- Zobaczyła artykuł o Liamie i jego wizycie u jubilera.
- Zamorduje go..... Nie wiesz co poczekam aż wrócimy do was to ja sobie z nim porozmawiam. - powiedział.
- Tylko nie mów chłopaką a napewno nie mów Liamowi. - poprosiłam go.
- Oczywiście skarbie. Muszę kończyć bo idziemy na wywiad do radia. Zadzwonię jeszcze później.... Kocham cię słoneczko. - powiedział posyłając mi buziaka.
- Ja też cię kocham kocie. - odpowiedziałam i się rozłączyłam. Wróciłam do dziewczyn a po ich minach było widać, że się śmiały. Pogadałyśmy chwilę z Caroline i wróciłyśmy do domu. Zamówiłyśmy pizzę i spędziłyśmy wieczór przed telewizorem. Fajne zajęcie prawda ?? Piątek wieczór a my zamiast gdzieś wyjść poszaleć siedzimy w domu jak jakieś stare dewotki lub rozwódki, które nie maja nic lepszego do roboty. Ale cóż miałyśmy ten wieczór spędzić w piątkę ale wyszło inaczej. Rano wstałam do pracy bo niestety pracuje również w soboty. Skoczyłam szybko do piekarni i kupiłam dziewczynom cieplutkie bułeczki. Pracuję w Berlinie w jednej z kawiarenek jestem kelnerką. Dzień szybko mi mijał a co kawiarni przyszło dzisiaj strasznie dużo. 29 września czyli mój ukochany wraca gdzieś za miesiąc. Chciałabym aby był przy mnie bo bez niego tracę zmysły. Po powrocie do domu byłam padnięta. Mimo, że był koniec września to nadal było bardzo ciepło.
- Cześć Ladies!!! - krzyknęłam kiedy weszłam do domu ale nie otrzymałam odpowiedzi. Zajrzałam do kuchni ale tam nikogo nie było. Udałam się na ogródek za domem i tam je wszystkie odnalazłam. Biegały za sobą z butelkami wody.
- WOJNA !!!!!!!! - krzyknęła Katty i pobiegła za Ashley z 5 litrową butelką wody. Stałam tak przez dłuższą chwilę i śmiałam się sama do siebie.
- ELEANOR WRÓCIŁA !!!!!!!!! - krzyknęła Ash po czym wszystkie zaczęły zmierzać w moją stronę. Czym prędzej pobiegłam do łazienki jednak one mnie dogoniły i niestety po tym ataku byłam morka od samego czubka głowy po same stopy. Przez dłuższą chwilę czekały na moją reakcję a ja zaczęłam śmiać się jak głupia. Stwierdziałam, że za dużo czasu spędzam z Louisem bo zaczynam śmiać się tak jak on. Przez resztę popołudnia wygłupiałyśmy się na wszelki możliwy sposób. Od lania wodą przez wojnę na jedzenie po ataki bitą śmietaną. Dzień udał nam się wspaniale. Około 21 zaprzestałyśmy jakichkolwiek zabaw bo byłyśmy już cholernie zmęczone.
- Ojej tak dobrze to ja się dawno nie bawiłam. - powiedziałam cały czas się śmiejąc.
- Która godzina?? - zapytała Evelyn.
- Dochodzi 21 upsss...... miałyśmy jechać do Caroline. - powiedziała Ashley.
- Napewno nas zrozumi dlaczego nie przyjechałyśmy. - powiedziała Katty.

**** w tym samym czasie ***
Cholera po raz kolejny w szpitalu. Przez własną głupotę czy niechęć do chodzenia po tym świecie ?? Sama już nie wiem..... zagubiłam się we własnych myślach. A kto w nich jest?? Prosta odpowiedź....... Czasami zaczynam żałować, że ich poznałam ale gdyby nie to to moje siostry nie miały by koncertu u nas w Polsce. Jedna strona cierpi aby inni mogli się cieszyć. Nie nawidzę tego dnia, w którym pocałowałam Liama w policzek. Gdyby dało się cofnąć ten piepszony czas. Dzisiaj jest sobota i czekam na dziewczyny. O 13 z obiadem przyszła ,,moja'' pielęgniarka.
- Coś ty znowu zrobiła?? Jesteś młoda, śliczna nie powinnaś co chwilę lądować w szpitalu. - powiedziała stawiając mi na stoliku talerz z obiadem i przysiadła się do mnie na chwilę. - Wszystko w porządku??
- Nie nic nie jest i nie będzie w porządku. - powiedziałam powstrzymując się od płaczu.
- Głowa do góry. - odpowiedziała, pogłaskała mnie po głowie i wyszła. Znów sama...... ta samotność mnie dobija wtedy właśnie do głowy przychodzą najgorsze pomysły. Zjadłam obiad i nadal czekałam na nie. Przyszedł lekarz, spojrzał na wyniki i wyszedł. Tak po prostu bez słowa. Nie miałam nic do roboty więc postanowiłam się przespać. To co mi się śniło było czystym szaleństwem. ,, Stałam na krawędzi dachu jakiegoś ogromnego budynku, modliłam się w duchu o szybką śmierć. Przymierzałam się do skoku wtedy pojawił się Liam. Noc jedynie jedna lampa oświetlała część dachu. Jego włosy mieniły się róźnymi odcieniami brązu a usta zdają się wydatniejsze niż zwykle. Odwracam się w jego stronę i patrzę na niego zapłakanymi oczami. On podchodzi ociera moje łzy i łapie mnie za policzki. Łączy nasze usta w jedność po czym mówi:
- Jeśli ty skoczysz ja polecę za tobą. - powiedział cały czas trzymając moje gorące policzki.
- Nie Liam ty masz dla kogo żyć. Masz Danielle, dziewczyny, twoich wariatów a przede wszystkich miliony fanek. Nie odbieraj im szansy spotkania ciebie. Nie popełniaj tego samego błędu co ja. Ty jesteś dla mnie wszystkim ale teraz nie mam już nic. - mówiłam zbliżając się do krawędzi.
- Proszę cię stój. - powiedział Liam a w jego oczach pojawiły się pierwsze łzy.
- Nie na mnie już czas jednak mam nadzieje, że będzie mnie pamiętał a w twoim kochanym serduszku znajdzie się chociaż kawałek miejsca dla mnie bo ty jesteś całym moim sercem. - powiedziałam i przechyliłam się do tyłu. Gdy podbiegł do krawędzi usłyszał moje ostatnie słowa ,, Kocham cię i przepraszam''. '' Wtedy się obudziłam cała zalana łzami. Coraz bardziej zastanawiałam się nad swoim życiem..... Co ja kurwa mam ze sobą zrobić ?? Z moich rozmyślań wyrwała mnie młoda kobieta, która weszła do Sali.
- Dzień dobry jestem psychologiem i chciałabym z tobą porozmawiać. Czy mogę ?? – zapytała spokojnie.
- A możemy porozmawiać jutro ?? – zapytałam.
- Oczywiście to do jutra. – odpowiedziała i wyszła. Nie chciałam dzisiaj z nią rozmawiać. Za dużo bólu by mi to sprawiło……






Massive thank you ♥ tyle komentarzy i ponad 8 tys. wejść :3 Jak wy to robicie ?? :)
Proszę bardzo nowy rozdział :D Pytanie czy ktoś z was tutaj obecnych mnie w ogóle lubi ??? I pytanie jeszcze jedno czy chcecie abym kolejne imaginy dodawała na swojego starego bloga wyłącznie z imaginami ??
Poproszę od was 16 komentarzy tutaj pod rozdziałem ♥♥
 

środa, 13 lutego 2013

WALENTYNKA - Imagin z Niamem ♥♥


*** Z perspektywy Nialla ***
Lato, ciepłe powietrze i coraz dłuższe dni. Wszystkie dzieciaki z mojej szkoły grają w piłkę, biegają lub wygrzewają się w szkolnym parku. A ja ??? Siedzę w szkolnej stołówce razem z moją pasją czyli jedzeniem. Zastanawiacie się na pewno czy jestem samotnikiem ? I tutaj was zaskoczę bo mam wielu przyjaciół jednak nie mam takiego, któremu mógłbym powierzyć swój sekret. Co takiego ukrywam przed światem ?? Fakt, że jestem biseksualny ...... tak tak lubię dziewczynki jak i chłopców. Z całą swoją klasą mam świetny konktakt oprócz jednego nowego chłopaka. Doszedł do nas na początku roku jednak do tej pory nie zamienił z nikim ani słowa. Siedział sam w ostatniej ławce pisząc coś ciągle w swoim zeszycie. Na jednej z lekcji siedziałem sam w pierwszej ławce.
- Niall mógłbyś przesiąść się do ostatniej ławki na tą lekcję?? - poprosiła mnie nauczycielka. Z tego co zauważyłem jedyne wolne miejsce było obok tego tajemniczego chłopaka.
- Hej mogę się przysiąść ?? - zapytałem a on jedynie odsunął mi krzesło. Kiedy zająłem miejsce obok niego spojrzałem w jego stronę. Zauważyłem jego brązowe, trochę dłuższe włosy i idealne rysy twarzy. Siedziałem tak przez dłuższą chwilę dopóki on nie spojrzał na mnie. Wtedy poczułem jakby grom z jasnego nieba uderzył we mnie. Miał cudowne, czekoladowe oczy i piękne, pełne usta.
- Cześć jestem Niall. - powiedziałem podając mu dłoń.
- Witaj Niall jestem Liam. - odpowiedział ściskając moją dłoń. Jego dotyk i głos przyprawił mnie o rumieńce. Nie wiem kiedy a lekcja dobiegła końca. Zaprosiłem Liama aby przysiadł się do mnie na stołówce. Wspaniale nam się rozmawiało. Wiele się o nim dowiedziałem. Uwielbia żółwie, boi się łyżek co było dla mnie dość dziwne oraz wiem, że ma dwie starsze siostry i w innych szkołach nie miał lekko.
- Niall tyle dowiedziałeś się o mnie to teraz powiedz coś o sobie. – powiedział a po moim ciele przeszły ciarki. Co się z tobą dzieje ??
- Hmm…. jak widzisz uwielbiam jeść, mam starszego brata, gram na gitarze i z pochodzenia jestem Irlandczykiem. – odpowiedziałem cały czas patrząc mu w oczy.
- O jak fajnie. Ja też pogrywam troszeczkę na gitarze…. A czy potrafisz tańczyć ten wasz narodowy taniec? – zapytał na co ja pokiwałem potwierdzająco głową.
- Mam nadzieje, że kiedyś mnie tego nauczysz. – powiedział a ja od razu pomyślałem sobie, że nadarzy się okazja aby spotkać się sam na sam. Kolejne lekcje mijały mi bardzo szybko może dlatego, że siedziałem cały czas z Liamem.
- Może wpadniesz dzisiaj do mnie to pokażesz mi te kroki i pogadamy jeszcze. Co ty na to ?? – zapytał mnie a ja wstałem nie wiedząc co powiedzieć.
- Jasne z chęcią przyjdę. – wydukałem.
- Świetnie masz tutaj mój numer telefonu i adres. Do zobaczenia Nialler. – powiedział podając mi karteczkę. W głowie mi zaszumiało a serce zaczęło szybciej bić. Co się ze mną dzieje?? Czyżbym tak szybko się zakochał?? Nie możliwe…… Liam wygląda na porządnego faceta, który nie interesuje się chłopakami……

** Z perspektywy Liama**
Długo zbierałem się w sobie aby w końcu zapoznać się z Niallem. Zastanawiacie się dlaczego ?? W byłej szkole wszyscy znali moją prawdziwą orientację przez co nie miałem tam życia. Prawdziwą orientację? ? Tak jestem biseksualny i po dziś dzień żałowałem, że powiedziałem to mojemu byłemu przyjacielowi. Żałowałem do dzisiejszego poranka. To dzięki niemu się tutaj przeprowadziliśmy i mogłem poznać Nialla. On jest po prostu idealny. Jego błękitne i szczere oczy, cudowny uśmiech, włosy ułożone przez wiatr i wspaniała osobowość….. Jednym słowem Ideał. Ahh…… czy ja nie gadam jak nakręcony ?? Hehe może troszeczkę ale strasznie się cieszę, że mnie dzisiaj odwiedzi. Dobrze, że nie zapytał co ukrywam w swoim zeszycie. W nim znajdują się moje wszystkie myśli ale to nie jest pamiętnik tylko zeszyt z wierszami. Nawet dwa z nich są napisane z myślą o Niallu. Muszę przyznać całkowicie straciłem głowę dla tego uroczego chłopaka. Siedziałem właśnie nad zadaniem z biologii kiedy mój telefon zaczął dzwonić.
- Słucham. – odpowiedziałem odbierając.
- Cześć Liam tutaj Niall o której mogę wpaść?? – zapytał a ja wsłuchiwałem się w jego czarujący głos.
- Wiesz co jak chcesz to możesz już przyjść jeśli to nie problem.
- Jasne będę za 10 minut. – odpowiedział i się rozłączył. Czym prędzej udałem się do łazienki szybko przemyć twarz. Pobiegłem w prędkością światła do kuchni w której była moja mama. Ona tak samo jak tata wiedzieli prawdę o mnie od samego początku.
- Mamo za chwilę przyjdzie mój przyjaciel będziemy w ogrodzie. – powiedziałem łapiąc za tacę z sokiem i szklankami. Kiedy ktoś zapukał do drzwi od razu się przy nich znalazłem. Otworzyłem a moim oczom ukazał się Niall. Miał jasne spodnie z niskim stanem, czerwoną koszulkę polo i czerwone wysokie adidasy.
- Cześć Niall wejdź. – powiedziałem szerzej otwierając drzwi. Na jego widok dłonie zaczęły mi drżeć. Zaprosiłem go do ogrodu, gdzie miałem przyszykowany sok i kanapki.
- Liam po co robiłeś tyle jedzenia ?? Kupiłem chrupki i paluszki ale skoro tak się namęczyłeś….. – powiedział biorą pierwszy kęs. – Przyznaj się to nie ty robiłeś te kanapki? – zapytał uśmiechając się.
- Nie…… moja mama je zrobiła. – odpowiedziałem a on po tych słowach pobiegł do kuchni. Stanąłem koło drzwi gdzie usłyszałem jak Niall mówi do mojej mamy ,, Robi Pani najlepsze kanapki na świecie’’. Zaśmiałem się sam do siebie. Kiedy wrócił nauczył mnie kilku kroków w zamian czego dałem mu zadanie na biologię.

**Z perspektywy Nialla**
Muszę przyznać, że Liam jest świetnym uczniem. Szybko opanował kroki a co najważniejsze nadążał za mną. Podczas tych tańców kilka razy ,, niechcący’’ się dotknęliśmy. Gdybyście wiedzieli co teraz dzieje się w mojej głowie…. Przy nim tak naprawdę po raz pierwszy czułem się wolny i bezpieczny.
- Liam wiem, że mogę ci zaufać dlatego muszę ci zdradzić moją tajemnicę, o której nikt nie wie. – poczułem taką potrzebę aby być z nim szczery.
- Słucham Niall. – powiedział przysuwając się do mnie.
- Nikomu o tym nie mówiłem ale ja jestem biseksualny. – rzekłem i spojrzałem w jego oczy w których zauważyłem iskierki co mnie bardzo zaciekawiło.
- Liam my wychodzimy do cioci Claudii będziemy jutro rano. – krzyknęła Pani Payne.
- Skoro ty jesteś ze mną szczery to ja też będę. Muszę ci powiedzieć, że to przez tą wiadomość wszystkie dzieciaki ze szkoły mnie znienawidziły ponieważ jestem biseksualny. – powiedział a ja nie mogłem w to uwierzyć. Chłopak, który mi się podoba jest tej samej orientacji co ja !!!!!!! Z podjazdu dało się usłyszeć odjeżdżający samochód i tym sposobem zostaliśmy sami. Patrzyłem w jego czekoladowe tęczówki a on wpatrywał się w moje. Pomyślałem sobie, że zaryzykuje i złączyłem nasze usta w niewinnym, delikatnym pocałunku. Nie musiałem długo czekać na odpowiedz ze strony Liama bo on przemienił ten pocałunek w bardziej namiętny i pełen pasji. Spojrzałem ponownie na jego cudowną twarz i nie wiedziałem co powiedzieć.
- Od samego początku kiedy przyszedłem do naszej klasy bardzo mi się spodobałeś, teraz po tak długim czasie mogę powiedzieć, że cię Kocham ale zrozumiem jeśli ty nie czujesz tego samego. – powiedział po czym opuścił głowę. Złapałem go za policzki tak aby spojrzał na mnie.
- Ojjj Liam głuptasie. – odpowiedziałem po czym zatopiłem swoje usta w jego, lekki całus zaczął przemieniać się w coraz zachłanniejsze pocałunki.

**Z perspektywy Liama**
Nie sądziłem, że tak szybko się zakocham ale cóż serce nie sługa. Kiedy nasze pocałunki stawały się coraz namiętniejsze złapałem go za rękę i zaprowadziłem nas do mojego pokoju. Fakt miałem wcześniej dziewczynę z którą przeżyłem swój pierwszy raz ale z chłopakiem to będzie dla mnie zupełna nowość. Jednak przyznając się mam ogromną ochotę na Nialla a po jego zachowaniu sądzę, że chce tego samego. W pokoju to ja przejąłem inicjatywę i rzuciłem Horana na łóżko. Siedząc na nim nadal się całowaliśmy a ja w tym czasie pozbywałem się jego koszulki polo. Ujrzałem jego nagi tors na którym natychmiast zacząłem składać liczne pocałunki. Niall nie czekał za długo i zabrał się za odpinanie mojej koszuli. Szybka zamiana ról i to ja znalazłem się na dole bez spodni i bokserek. W mgnieniu oka pozbawiłem Niall dolnej części garderoby. Długo się ze sobą droczyliśmy sprawiając sobie nawzajem ogromną przyjemność. Było to dla mnie dość dziwne ale i wspaniałe uczucie. Znów górowałem nad Niallem, który leżał pode mną szyderczo się uśmiechając.
- Liam zrób to wreszcie. – powiedział odwracając się na brzuch. Ubrałem swojego przyjaciela w prezerwatywę bo bezpieczeństwo przede wszystkim. Powoli z lekko niepewnością zacząłem sprawiać przyjemność sobie i Niallowi. Z każdym kolejnym ruchem stawałem się coraz pewniejszy i agresywniejszy. Co jakiś czas nasze jęki lub mruczenia przeplatały się ze sobą tworząc harmonijną całość. Całowałem szyję i każdy kawałek ramion Nialla. Muskałem lekko jego ucho a z jego ust wydobył się głośniejszy jęk rozkoszy. Starałem się pogłębiać każde pchnięcie aby odczuć w pełni rozkosz. Chwilę później jego dłonie znalazły się na moich pośladkach domagając się więcej. Przyspieszyłem na tyle, że zacząłem obawiać się o własne łóżko jednak było mi tak dobrze, że nie chciałem przestawać.
- Jejku Liam to było cudowne. – odpowiedział przekręcając się do mnie łącząc nasze usta w jedność. Chwila na złapanie oddechu i zamiana ról – od tamtego momentu to ja mogłem napawać się przyjemnością.

** Z perspektywy Nialla**
Teraz to ja byłem głównym dowodzącym w sypialni. Przyznam, że to był mój pierwszy raz a Liam zaczął go cudownie. Leżał na plecach przygryzając wargę w oczekiwaniu na mój pierwszy ruch. Pocałowałem go lekko w niego wchodząc a podczas pocałunku poczułem jak się uśmiecha. Po chwili moich powolnych ruchów usłyszałem pierwsze pojękiwanie Liama. Cały czas miałem dostęp do jego ust więc praktycznie się od nich nie odrywałem. Drażniłem się z nim nie wykonując głębokich wejść do momentu kiedy ścisnął moje pośladki. Spojrzałem w jego tęczówki, z których jedyne co mogłem wyczytać to pożądanie.
- Nie przestawaj. – zamruczał. Obudził się we mnie dawno skrywany zwierzak, łóżko skrzypiało a w tle słychać było nasze jęki. Całowałem jego obojczyki czując jego usta na swojej szyi. Zacząłem drżeć podobnie jak Liam i nagle naszła nas przeogromna fala rozkoszy. Całym powietrze z płuc wypuściłem podczas ostatniego jęku. Położyłem się na jego gorącej klacie wsłuchując się w nierówne bicie serca.
- Wiesz, że cię kocham. – powiedział kładąc swoje dłonie na moich ramionach.
- Doskonale o tym wiem. – odpowiedziałem całując go w usta. Kiedy opanowaliśmy nasze ciała, ubraliśmy się a ja zadzwoniłem do domu, że rano przyjdę po rzeczy do szkoły. Cały wieczór spędziłem w objęciach Liama. Cały wieczór i cała noc razem. Mnóstwo pieszczot, pocałunek a nawet malinek. Umówiliśmy się, że na razie nie będziemy okazywać uczuć w szkole.

**Z perspektywy Liama**
Od tamtego magicznego dnia dzisiaj mijają dwa lata. Razem z Niallem poszliśmy na castingi do X- Faktora i się udało. Obecnie jesteśmy w zespole One Direction w którym poznaliśmy trzech wspaniałych facetów Zayna, Harrego i Louisa. Wspólnie jeździmy w trasy po całym świecie a otaczają nas wierni i oddani fani. Zastanawiacie się na pewno co ze mną i Niallem ?? Otóż po dziś dzień jesteśmy razem. Już nie musimy się ukrywać a nasi producenci to w pełni zaakceptowali. Mamy wsparcie w naszych rodzinach, przyjaciołach, chłopakach z zespołu a przede wszystkim w fankach. Od naszym imion stworzyły skrót czyli ja z Niallem nazywamy się Niam. Mimo hejtów na nasz temat one zawsze nas bronią i piszą ciepłe słowa. Razem jesteśmy silniejsi, znamy się doskonale. Jak to mówią jest to miłość od pierwszego wejrzenia. 


Nie mogłam się powstrzymać i dzisiaj dodaje wam mojego pierwszego imagina w style Bromance ♥ Mam nadzieje, że wam się spodoba bo liczę na wasze szczere opinie :*
A co do poprzedniego rozdziału to chyba wam się nie podoba bo słabo komentujecie :C
KOCHAM WAS WSZYSTKICH I KAŻDEGO Z OSOBNA ♥ UDANYCH WALENTYNEK ♥♥ 

niedziela, 10 lutego 2013

Rozdział 32 ♥


***Evelyn***
28 września od ostatniego telefonu od chłopców minął tydzień. Strasznie za nimi tęsknię ale wiem, że muszą się rozwijać i zdobywać nowych fanów. Tylko dlaczego tak długo i tak daleko ??? Wiadomość, którą przekazała nam Ashley o Liamie i Danielle bardzo mnie zadziwiła.  Moim zdaniem ona nie zachowuje się tak jak wcześniej. Jest bardziej arogancka i dziwna. Mam nadzieje, że ktoś z nich da nam znać co się dalej wydarzy. U nas jak zawsze rutyna ale z miłą zmianą. Odkąd Caroline zamieszkała ponownie z nami budzi nas rano do szkoły a nawet czasami przygotuje nam drugie śniadanie. W szkole nudy, mnóstwo lekcji i ogrom zadań domowych. Od rozpoczęcia roku miął niecały miesiąc a ludzie zaczynają po woli nas rozpoznawać. Raz na długiej przerwie do naszego stolika podeszła nasza nauczycielka od muzyki.
- Dzień dobry dziewczęta. - powiedziała zajmując miejsce obok Katty.
- Dzień dobry Pani Runge. - przywitałyśmy ją.
- Słuchajcie 4 października nasza szkoła obchodzi 70- lecie istnienia i mam dla was taką propozycję abyście wykonały 3 piosenki podczas tej uroczystości. - powiedziała.
- Aż 3 ??? - zapytałam.
- No tak pierwszy hymn, potem zmieniony hymn bo przez lata się zmieniał i na końcu nasz obecny. - odpowiedziała.
- No dobrze a co my z tego będziemy mieć?? - spytała Ashley.
- Wiedziałam, że w końcu o to zapytacie. Hmmmm............ wpiszę wam już oceny do dziennika długopisem ale będziecie musiały chodzić na zajęcia oraz może wykonać jakąś piosenkę na zakończenie roku. - powiedziała.
- A jakie oceny wchodzą w grę ?? - zapytałam.
- Oczywiście szóstki. - odpowiedziała. Spojrzałyśmy wszystkie na siebie.
- Oczywiście umowa stoi. - powiedziała Katty.
- Cudownie to idę po wasz dziennik. - odpowiedziała i poszła.
- Hehe nie ma co będziemy wyć jakieś niemieckie piosenki. - powiedziała Ashley śmiejąc się. Fakt nie przepadałam za tym językiem ale cóż zaśpiewamy i mamy muzykę z  głowy. Reszta lekcji minęła nam dość szybko. W domu przywitała nas Eleanor z przygotowanym obiadem.
- Mówiłam ci już, że cię uwielbiam ?? - zapytała Katty na widok cieplutkiego obiadu.
- Hehe tak wiele razy to mówiłaś. - powiedziała śmiejąc się. Zasiadłyśmy wszystkie do stołu. Przyznaje danie wyszło jej świetnie.
- Ashley mam do ciebie pytanie ale nie wiem czy mogę je zadać tak na forum. - powiedziała El kiedy siedziałyśmy już w salonie.
- Możesz pytać nie mam przed dziewczynami żadnych tajemnic. - odpowiedziała.
- Wiem, że to dziwnie zabrzmi ale co byś zrobiła gdyby się okazało, że jesteś jedną z ,,przykrywek'' Larrego ??  Zapytała ją a nasze oczy zwróciły się ku Ashley.
- Oj Eleanor to ciężkie pytanie. Mam głęboką nadzieje, że nie jesteśmy przykrywką bo musisz wiedzieć ile naczytałam się właśnie o Larrym. Pisali, że ty kryjesz ich związek a skoro ja jestem teraz z Harrym i na pewno niedługo pojawią się ploty również o mnie. Wiesz ale też widziałam wiele wspaniałych opowiadań o nich. Na pewno na początku byłabym cholernie wściekła ale myślę, że z czasem by mi to przeszło i zaakceptowałabym ich. - odpowiedziała.
- A tolerujesz związki gejów?? - dopytywała.
- Tak oczywiście nie widzę w tym nic dziwnego, że dwóch mężczyzn się pokochało ale inni ludzie najwyraźniej tego nie tolerują. - powiedziała. - A ty El jak to wszystko widzisz?? - zapytała.
- Po tych wszystkich hejtach nie chciałabym aby Larry istniał ponieważ wtedy nie miałabym życia ale z początku zachowałabym się podobnie tak jak ty. Jednak boje się, że kiedyś coś takiego może się wydarzyć. - odpowiedziała a jej twarz zmieniła swój wyraz. Ashley podeszła do niej i wtuliła się w nią. Stały tak przez chwilę po czym ponownie usiadły.
- Dziękuje Ash. - odpowiedziała El ocierając malutkie łzy. Zapanował dziwny nastrój do czasu kiedy Katty nie wpadła na świetny plan.
- Dobrze dziewczyny nie zanudzamy tylko przebieramy się i lecimy na zakupy. Mamy piątek więc nie warto siedzieć w domu. Aby było śmieszniej ubierzmy się tak samo. Chyba znajdziemy takie same ciuszki prawda ?? - zapytała.
- Oczywiście. - odpowiedziała Caroline. Pobiegłyśmy do pokoi. Spotkałyśmy się po 20 minutach przy wyjściowych drzwiach. Wszystkie ubrałyśmy  http://urstyle.pl/site_media/szafka/stylizacja-werkaaa89-moj-wlasny-styl.jpg   jednak każda z nas dobrała inne dodatki. Miałyśmy rozpuszczone i wyprostowane włosy a na wierzch nałożyłyśmy czarne skóry. Wyglądałyśmy jak siostry. W centrum handlowym spędziłyśmy chyba z 5 godzin latając od sklepu do sklepu. Kupiłyśmy mnóstwo rzeczy a po dłuższym zrzędzeniu Katty poszłyśmy na pizzę. Oj ona zaczyna upodabniać się do Nialla.
- Hehe i co dalej robimy ??? - zapytała Caroline. W tym momencie nie wiedzieć czemu spojrzałam na Kat, która męczyła się z ciągnącym się serem z pizzy. Wyglądało to komicznie bo kawałki sera zwisały z każdej strony tego kawałka a ona miała twarz brudną od sosu. Śmiałyśmy się na tyle głośno, że prawdopodobnie było nas słychać na drugim końcu ulicy. W drodze powrotnej wpadłyśmy do kiosku po świeżą prasę. Na jednej z okładek zobaczyłyśmy napis ,, Liam Payne z One Direction przyłapany na wizycie u jubilera. Czyżby młody muzyk rozpoczynał nowy etap w życiu??'' a pod spodem zdjęcie Liama oglądającego pierścionki. Złapałam gazetę i pobiegłam do kasjerki. W sklepiku byłam sama więc czym prędzej z niego wypadłam od razu pokazując dziewczyną okładkę.
- Wiedziałam, że tak będzie ....... - powiedziała Caroline podnosząc swoje torby i ruszyła przed siebie. Wołałyśmy ją jednak na marne, nie odwróciła się ani razu. Boje się, że kiedy okaże się, że Liam oświadczył się Danielle ona nie wytrzyma tego i może sobie coś zrobić po raz kolejny..... Kiedy znalazłyśmy się w domu jej nie było. Zajrzałam na ogród, siedziała pod drzewem z butelką wódki.
- Caroline tego tym nie rozwiążesz. – powiedziałam siadając naprzeciwko niej. Oczy miała już zapłakane zanim mi odpowiedziała wzięła kolejny głębszy łyk.
- I co z tego, że nie pomoże na jakiś czas zapomnę. – odpowiedziała.
- Właśnie tylko na krótki czas a co potem ?? – spytałam.
- Będę pić dalej. – powiedziała.
- A do kiedy masz zamiar pić aż nie zapomnisz ??
- Nie dopóki nie umrę. – odpowiedziała pijąc po raz kolejny.
- Nie pozwolę ci na to abyś umarła. – powiedziała zabierając jej butelkę.
- Ty nie wiesz jak to jest…. – zaczęła mówić podkulając kolana pod brodę. - ….. masz Zayna wspaniałego faceta, który cię kocha bo to po nim widać. A ja co  mam ?? Nic tylko głupią nadzieje, która dzisiaj umarła. Nie widzę sensu aby dalej żyć. On dał mi nadzieje rozumiesz…. – spojrzała na mnie oczami pełnymi łez. - ….. pocałował mnie.  Powiedział, że niczego nie jest pewien a teraz co ?? Ma zamiar jej się oświadczyć ??? Evelyn ja dłużej już nie potrafię wytrzymać. – powiedziała i rozpłakała się na dobre. Objęłam ją pozwalając się jej wypłakać.
- Głowa do góry. Masz mnie i dziewczyny oraz Zayna, Nialla i Larrego. Pomożemy ci tylko pozwól nam na to. – powiedziałam.
- Jeśli da mi się jeszcze pomóc….. – powiedziała opierając się o drzewo.
- Carola pamiętasz jak to było kiedy ja po raz pierwszy nieszczęśliwie się zakochałam??? Gdyby nie ty i dziewczyny nie wiem co by ze mną było. Zobaczysz ty też staniesz na równe nogi. – próbowałam ją pocieszyć.
- Dziękuje Evelyn. – odpowiedziała.
- Idę powiedzieć dziewczyną, że już się znalazłaś. – powiedziałam i poszłam.
- Dziewczyny ona już się znalazła. – po tych słowach wszystkie były już koło mnie.
- Gdzie ona jest ?? – zapytała nerwowo Katty.
- Tutaj w ogrodzie. – odpowiedziałam pokazując na drzwi za sobą. Weszłyśmy wszystkie do ogrodu a Caroline już nie siedziała tylko leżała. Koło niej znalazłyśmy 2 puste butelki po wódce, 2 puste po winie i chyba z 3 puszki po piwie. Próbowałyśmy ją obudzić jednak nie odpowiadała. Czym prędzej Eleanor zadzwoniła po pogotowie.




I pojawił się na wasze szybkie życzenie numerek 32 ♥♥ Dziękuje wszystkim czytelnikom i KAMILOWI chłopakowi, który lubi 1D ♥ Od razu mówię uwielbiam cię chłopie :* Nadal proszę od was 15 komentarzy a pokaże się wam nowy rozdział.
Zbliżają się walentynki chciałabym wam wszystkim podarować walentynkę ale niestety nie mogę :c W zamian tego 14 lutego dostaniecie ode mnie imagina +18 z Niamem ♥♥ Kto z was się cieszy ???

piątek, 8 lutego 2013

Rozdział 31 ♥


***Harry***
Dni dłużyły mi się strasznie. Nic tylko koncerty, wywiady, audycje w radiu lub spotkania z fankami. Zaczynam tęsknić za naszym życiem w Londynie. Prawdą jest, że jesteśmy tam znani ale tam mogliśmy mieć chociaż część swojego prywatnego życia. Męczy mnie te sztuczne uśmiechanie się mimo, że nie mam na to ochoty. Na dodatek te nasze sprzeczki..... nie wiem ile czasu jeszcze wytrzymamy. Na prawdę zdaje mi się, że Liam tak na serio nie widzi prawdziwej twarzy Dan. Przed pojawieniem się dziewczyn zachowywała się normalnie, każdy z nią miał wspaniały kontakt i uważaliśmy ją za ideał dla naszego przyjaciela. Jednak tak jak każdy z nas kryje swoją drugą twarz, którą właśnie ukazuje tylko czemu on tego nie widzi ??? Czy nasze sprawy potoczyły się inaczej gdyby nie przyjazd wspaniałych dziewczyn?? Na pewno teraz nie był bym szczęśliwy ale mam Ashley....... Jednak zastanawiam się co by było gdyby..... Ahhh nie nawiedzę takich rozmyślań bo w pewnych momentach żałuje tego co się wydarzyło. Z moich dziwnych myśli wyrwał mnie śmiech Nialla. Od jego urodzin miną tydzień czyli mamy 21 września.
- Z czego się śmiejesz matołku ?? - zapytałem stając za jego plecami.
- Z tego. - pokazał mi parodię jednego z naszych teledysków. Nie powiem sam zacząłem się śmiać bo filmik wyszedł świetnie.
- Niall twój sobowtór jest jakiś taki dziwny..... - powiedziałem prowokując wojnę.
- O co ci chodzi ?? - spojrzał na mnie wzrokiem mordercy.
- No spójrz....- pokazałem palcem na ekran.-..... Jakieś dziwne włosy podobne do twoich, okropny nos a te oczy to już przesada. Na dodatek widać, że był z miesiąc głodzony. - mówiąc to dotykałem jego włosów, nosa, oczu oraz brzucha.
- Już nie żyjesz. - powiedział z gniewem jednak się uśmiechał. Na szczęście nasz pokój był z wielkim balkonem więc miałem gdzie uciekać. Ganiał mnie chyba z pół godziny. Schowałem się pod kołdrę jednak po chwili zacząłem tego żałować. Horan z całą siłą rzucił się na łóżko, wiercił się i wbijał mi swoje łokcie.
- Niall!!!!! Przestań. - powiedziałem dławiąc się śmiechem.
- O nie to dopiero początek. - powiedział swoim szyderczym głosem. W jego dłoni ujrzałem prostownicę. Krzyknąłem jak dziewczynka po czym Nialler spadł na podłogę tarzając się z boku na bok. Znowu mu uciekłem a ponownie spotkaliśmy się w łazience.
- Odłóż te narzędzie zła. - powiedziałem udając przerażonego wskazując na prostownicę.
- O nie tak łatwo ci nie daruję. Chciałeś wojnę to ją masz. - odpowiedział po czym rzucił się na mnie. Nie wiem jakim sposobem ale przywiązał mnie do krzesła.
- Spójrz Harry już się nagrzewa. - powiedział nadal trzymając prostownicę w dłoni. Mój koszmar się ziścił. Po pól godzinie wyglądałem jak jakiś skończony idiota. Niall poluźnił moje więzy aby mógł już wstać.
- HORAN W TYM MOMENCIE NIE ŻYJESZ !!!!!!!! - krzyknąłem po czym spojrzałem w lustro. Dobrze, że w pobliżu była umywalka bo miałem się czego chwycić aby nie znaleźć się na podłodze. Podbiegłem do naszej lodówki i o dziwo znalazłem w niej słoik z majonezem. Złapałem wszystkie buty Nialla i wypełniłem je zawartością słoika. Miał ze sobą 4 pary więc były wypełnione po brzegi a tak aby nie zauważył tego od razu. W jego bokserki do spania wytarłem resztę majonezu. Przybiegł a ja siedziałem z szatańskim uśmiechem na twarzy.
- Spotkałem właśnie Simona woła cię na chwilę. - powiedział. Zdziwiony wyszedłem z pokoju i od razu na czymś się poślizgnąłem. Na dodatek poleciałem na twarz jednak nie trafiłem na wykładzinę tylko na ciasto. Całą twarz miałem w słodkim kremie. Wziąłem resztę i wróciłem do pokoju. Niall akurat stał koło okna. Zaszedłem go po cichu od tyłu i zamachem uderzyłem go w twarz resztą ciastka. On tak się przestraszył, że trafił czołem w szybę. Wtedy już nie obyło się bez śmiechu z jego i mojej strony. Spojrzeliśmy na siebie i znowu w śmiech. Obydwoje całe buzie w kremie a ja w dodatku z wyprostowanymi włosami.
- To co rozejm stary?? - powiedział do mnie Horan nadal się śmiejąc.
- Jasne. Do twarzy ci z tym kremem na buźce. - odpowiedziałem klepiąc go po ramieniu. Hehe zapomniałbym o moim rewanżu w jego bucikach. Poszedłem do łazienki gdzie umyłem głowę i doprowadziłem twarz do stanu używalności. Wychodząc spotkałem Louisa z Zaynem, którzy wrócili z zakupów.
- Jeeeee !!! Mamy chrupki, colę, paluszki i dzisiaj oglądamy filmy. - powiedział radośnie Zayn.
- Skąd macie filmy po angielsku ?? - spytałem.
- Ma się te wtyki. - powiedział Lou.
- Słuchajcie Simon poprosił nas abyśmy zeszli o 19 na dół na kolację. - powiedział Liam. Od ostatniej wymiany słów mało co się odzywa, oddalił się od nas. Koło 19 zaczęliśmy się zbierać. Spojrzałem na Nialla, który właśnie ubierał jedne z tych wypełnionych butów.
- Fujjjj !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! - usłyszałem tylko bo udawałem, że wiąże but.
- Co to jest ???? ....................... Majonez ?????????? HARRY !!!!!!!!!!!!!! - i w tym momencie wiedziałem, że już po mnie. Uciekłem na korytarz a przez uchylone drzwi widziałem jak przymierza każdą parę butów. Śmiałem się na tyle głośno, że nasi sąsiedzi wyszli mnie upomnieć.
- Zayn błagam cię pożyć mi jakieś buty bo  wszystkie mam brudne a nie pójdę w samych skarpetkach. - mówił Niall nie ukrywając śmiechu. Kiedy już wyszli udaliśmy się na dół w oczekiwaniu na Simona.
- Chciałem z wami zjeść kolacje ponieważ zdaje mi się, że coraz bardziej nasze kontakty sprowadzają się tylko i wyłącznie do interesów. Chciałbym również aby nasze relacje były tak jak za czasu X-Faktora kiedy to mogliśmy porozmawiać o wszystkim. - wygłosił przemowę zanim zaczęliśmy jeść. Horan specjalnie usiadł obok mnie aby mi dokuczać przez całą kolację. On doskonale wiedział, że nienawidzę oliwek dlatego zamówił potrawę gdzie było ich najwięcej. Spokojnie skupiony na rozmowie z Simonem a tu nagle wyskakuje mi oliwkowy potwór. Ze zdziwieniem spojrzałem na niego i na Nialla, który na swoim talerzu miał przygotowaną całą armię.
- Błagam cię zabierz to ode mnie !! Przecież wiesz, że nie lubię oliwek. – prosiłem go.
- To mój rewanż za zniszczone buty. – powiedział złośliwie.
- A jeśli obiecam ci, że je odkupie ….. przestaniesz ??? – zaproponowałem.
- Ok. Umowa stoi. – odpowiedział. Po tej krótkiej konwersacji włączyłem się do pogadanki Simona z Liamem.
- Jak tam sprawy z Danielle ?? – zapytał go.
- Mówiąc szczerze to wróciliśmy do siebie. – powiedział uśmiechnięty.
- O to moje gratulacje. – odpowiedział.
- Zastanawiam się na tym bo jesteśmy już razem prawie 2 lata czy to nie jest odpowiedni czas aby się oświadczyć. – kiedy mówił te słowa akurat piłem wodę co skończyło się moim prawie uduszeniem. Zaszokowany razem z chłopakami spojrzeliśmy na niego z szeroko otwartymi oczami. Przez resztę rozmowy każdy był nieobecny. Wróciliśmy do pokoju i wtedy przypomniałem sobie o kolejnej zasadzce na Nialla. Wykąpałem się szybko i poszedłem na korytarz zadzwonić do Ashley.
- Cześć słoneczko. Co u was słychać ?? – zapytałem kiedy akceptowała połączenie.
- Cześć skarbie. U nas wszystko ok. Caroline ponownie się do nas wprowadziła i jest super. – powiedziała a w oddali było słychać śmiechy dziewczyn.
- Carola mieszka z wami ?? Co się stało??
- Ktoś włamał jej się do mieszkania dlatego postanowiła do nas wrócić. A co u ciebie i chłopaków ??
- U nas super, Liam wrócił do Danielle i za każdym razem kiedy przychodzi to zawsze lądują w łóżku, mało co do nas się odzywa a ja dzisiaj z Niallem prowadziłem wojnę.
- Co oni znowu są razem?? O mój Boże !!!! A o co poszło z Horanem??
- A takie wygłupy i musze mu odkupić 4 pary butów…… - zaśmiałem się.
- OOO to nieźle musiałeś przeskrobać…….
- No i to nieźle ale wiesz co jest jeszcze ciekawszym pomysłem ?? – spytałem.
- No mów bo nie wytrzymam.
- Liam wypalił z pomysłem aby oświadczyć się Dan….. – powiedziałem a w słuchawce usłyszałem głuchą ciszę jednak po chwili jedyne co słyszałem to śmiech Ash.
- Hehe jak oni się zaręczą to ja idę do zakonu.
- Ja ci nie pozwolę iść do klasztoru kochanie. – powiedziałem słodko.
- Ojjj mój ty Loczku. Muszę kończyć….. Tęsknie za tobą wiesz….
- Wiem i ja również tęsknię…….. Wytrzymaj jeszcze troszkę a jakoś ci to wynagrodzę.
- Będę czekać. Dobranoc Harry.
- Dobranoc Ashley. – zakończyłem rozmowę a kiedy wróciłem do pokoju chłopcy już spali.


*** Ashley***
Po rozmowie z Harrym czym prędzej pobiegłam do dziewczyn. Opowiedziałam im całą historię z Niallem.
- A wiecie co mi jeszcze powiedział ??
- Co ciekawego się dowiedziałaś ?? – zapytała mnie El.
- Liam wrócił do Danielle i ma pomysł aby oświadczyć się jej. – odpowiedziałam i spojrzałam na dziewczyny. Wszystkie siedziały zaszokowane a Caroline widocznie posmutniała.
- Nie przejmuj się nim….. – powiedziała Katty do niej przytulając ją do siebie.
- Wiem ale jest ciężko….. – odpowiedziała i poszła do swojego pokoju. Ze zmieszanymi minami rozeszłyśmy się do pokoi. W co ten Liam chce się wpakować ????





Nie wiem jak mam wam dziękować za tyle wejść i komentarzy ♥♥ Kocham was wszystkich ;* Niestety muszę was poinformować, że kończą mi się ferie ale postaram się nadal dodawać tak często nowe rozdziały..... Jakbyście chcieli aby zakończyła się sprawa z Danielle i Liamem ???
Poproszę was o 15 komentarzy i pojawi się next ♥♥  

wtorek, 5 lutego 2013

Rozdział 30 ♥


**Madie**
W restauracji czekał na nas pięknie przystrojony stolik, osypany czerwonymi różami  i mnóstwem świec. Usiadłam niepewnie na jednym z krzeseł po czym kelner przyniósł nam kolacje. W pewnym momencie odsłonił zasłony a naszym oczom ukazała się piękna wieża Eiffla. W ciszy jednak przy cichej muzyce zjedliśmy podany posiłek. Cały czas zastanawiałam się co on przede mną ukrywa.
- Więc miałem ci coś powiedzieć. – zaczął kiedy jego krzesło znalazło się obok mojego. Spojrzałam w jego stronę a po minie można było wywnioskować, że bardzo się stresuje.
- Przecież wiesz, że możesz powiedzieć mi wszystko. – powiedziałam do niego.
- Madie mimo, że znamy się niecałe dwa miesiące bardzo mi się spodobałaś a nawet mogę powiedzieć, że się zakochałem. – przy ostatnich słowach spojrzał mi prosto w oczy. Patrzyłam na niego z niedowierzaniem jednak on nie czekał na moją odpowiedz tylko mnie pocałował.
- Zrozumiem jeśli nie czujesz tego samego co ja. – odpowiedział kiedy odsunęliśmy się od siebie. Położyłam dłoń na jego kolanie a on spojrzał na mnie pytająco.
- Bardzo mi się podobasz dlatego sądzę, że powinniśmy spróbować. – po moich słowach na jego twarzy pojawił się promienny uśmiech. Znów mnie pocałował a ja pomyślałam sobie, że właśnie teraz stałam się dziewczyną Justina.

**** Lou ***
Nie wiem kiedy ten czas zleciał. Wczoraj nasz kochany żarłok miał swoje 19 urodziny. Całe szczęście, że Simon dał nam dzisiaj wolne bo nie wyobrażam sobie jak mielibyśmy śpiewać na scenie. Rano oczywiście rutyna po imprezie tylko Liam dobrze się trzymał bo wiadomo jego problemy zdrowotne wykluczają go z jakiegokolwiek spożywania alkoholu.  Koło 9 ktoś pukał do drzwi, że wszystkich męczył kac morderca to nikt już nie spał. Byłem najbliżej drzwi dlatego poszedłem otworzyć. Złapałem za klamkę a po drugiej stronie ujrzałem Danielle.
- Cześć Lou jest Liam ?? – zapytała mnie ucieszona jak zwykle.
- Jest zaczekaj zawołam go. – powiedziałem na wpół przytomny. Zapukałem do łazienki w której właśnie znajdował się Daddy.
- Liam słuchaj masz gościa. – powiedziałem przez drzwi.
- Powiedz aby ten ktoś zaczekał tak z 5 minut. – odpowiedział mi krzycząc najwyraźniej spod prysznica. Wróciłem do pokoju gdzie czekała Dan.
- 5 minut i będzie. – powiedziałem opadając na fotel. Siedziałem ledwo przytomny i muszę przyznać, że nigdy tak się nie czułem po imprezie. Kiedy Liam wyszedł z łazienki spojrzał na mnie błagalnym wzrokiem.
- Panowie chodźmy na dół, zjemy coś. – po ostatnich słowach Horan stał na nogach jak nowo narodzony. Zeszliśmy w czwórkę na śniadanie a Liama zostawiliśmy samego z Danielle. Ja zamówiłem sobie owsiankę, Zayn i Harry płatki kukurydziane a Niall jak zwykle cały talerz jedzenia.  Nieważne czy byłby trzeźwy czy nie i tak musi zjeść mnóstwo jedzenia. Mogę również stwierdzić, że na kacu je jeszcze więcej. Cóż taki urok Nialla. Po zjedzeniu skromnego śniadania można powiedzieć, że poczułem się lepiej bo żołądek nie był już pusty. Zaczęliśmy rozmawiać o wczorajszym wieczorze kiedy podszedł do nas Simon.
- Słuchajcie Panowie okazało się, że część chętnych się wycofała i wracamy do Berlina dwa tygodnie wcześniej. - powiedział uśmiechnięty.
- Jeeeeee!!!!!!! Super. - krzyknął na cały głos Harry zwracając na siebie uwagę osób siedzących w pobliżu.
- A gdzie Liam ?? - zapytał.
- U góry musiał z kimś porozmawiać. - powiedział Zayn. Więc wracamy dwa tygodnie wcześniej czyli gdzieś tak 15 października. Tylko dlaczego dzisiaj dopiero jest 14 września ??? Kiedy doprowadziliśmy się do stanu używalności wróciliśmy do góry powiadomić Liama o wspaniałej wiadomości. Stojąc przed drzwiami usłyszałem tylko krzyk Danielle.
- Tak !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! Liam to było cudowne. - zaszokowany poprosiłem chłopaków aby nie wchodzili do pokoju bo domyślałem się jaki widoczek zastaniemy. Daliśmy im 15 minut i dopiero weszliśmy do pokoju. Liam chodził po pokoju bez koszulki a Dan właśnie zapinała spodnie. Usiadłem wygodnie na swoim łóżku i przypatrywałem im się. Harry  poszli zrobić kawę, Niall chyba zasnął na fotelu a Zayn jak to on poszedł do łazienki.
- Do zobaczenia skarbie. - powiedziała Danielle całując Liama po czym opuściła nasz pokój. Patrzyłem cały czas na przyjaciela czekając  na jakieś wyjaśnienie zaistniałej sytuacji.
- Czy to jest twój plan Liam?? - zapytał go Harry. - Chcesz aż do naszego powrotu za przeproszeniem piepszyć się z Dan. Czy może wróciliście do siebie??
- Tak postanowiliśmy dać sobie jeszcze jedną szansę.- powiedział stanowczo.
- A to po co było to całe zamieszanie z twoim samobójstwem, podchody do Caroline no po co do cholery ?? - zapytał go ponownie Harry.
- Wiesz co serce nie sługa robi co chce. - odpowiedział po czym wyszedł. Spojrzałem w stronę Loczka i najwyraźniej był lekko wkurzony.
- Hazz co jest ?? - spytałem.
- Nie dawno gadałem z nim bo mówił, że ma problem. Nie mógł  się zdecydować na jedną z dziewczyn bo wahał się między dwoma. Podejrzewałem, że nie wie czy woli Dan czy Caroline ale teraz już widzę jak zadecydował. Tylko po co to wszystko ?? Gadał ze mną wcześniej z Niallem. Nie rozumiem go, strasznie się zmienił. - powiedział zajmując fotel obok mnie i podał mi kawę. Wziąłem łyk gorącego napoju po czym popatrzyłem na Harrego.
- Sądzę ale to tylko moja opinia, że Liam się zmienił pod wpływem zachowań Dan. Może gdyby rozeszli się na dobre wrócił by ten nasz stary Daddy. - odpowiedziałem smutnym głosem. To było nie podobne do Liama. Jemu zawsze zależało na szczerej miłości a nie tylko na seksie, nie oszukujmy się w każdy związku ważne jest życie intymne ale żeby aż tak ?? Kiedy Niall się obudził postanowiliśmy przejść się po mieście. Zajrzeliśmy do kilku sklepów z ciuchami co znaczyło kupno nowych szmatek oraz kilkanaście zdjęć z początkującymi fankami. Jak zachowują się Niemieckie fanki ??  Nie są zbyt pewne siebie tak jak w niektórych krajach ale może to i lepiej bo Paul nie musi się za bardzo przemęczać. Nie powiem, że zaprzeczam stereotypowi, że Niemki są brzydkie bo prawdę mówiąc to ładną dziewczynę spotkasz tutaj rzadko. W drodze powrotnej wpadliśmy do baru gdzie zjedliśmy obiadokolacje. Liam cały czas trzymał się z dala od nas. Może ta prawda aż tak go zabolała?? No nie wiem ale zobaczymy co dalej się wydarzy. W hotelu znów czekała na nas Danielle i szczerze mówiąc to się wkurzyłem bo równie dobrze ja mogłem zabrać ze sobą Eleanor lub resztę dziewczyn. Podeszła do Liama i pocałowała go patrząc czy my to wszystko widzimy. Dan w ostatnim czasie też bardzo się zmieniła bo zachowuje się jak jakaś diva, którą nie jest. Fakt jest rozpoznawana z wszystkich teledysków w których brała udział ale, żeby pchać się przed obiektyw ??? Czuję, że ich schadzka źle się zakończy. A skąd to wiem?? Ponieważ nie wchodzi się dwa razy do tej samej rzeki. Jak każdego wieczoru w hotelu graliśmy w karty, na konsoli nawet Niall się wysilał i grał nam na gitarze. Bywało również, że cały wieczór albo się biliśmy albo łaskotaliśmy bo co innego mieliśmy robić ?? Liam tego dnia totalnie nas olewał.
- Liam możemy wiedzieć o co ci chodzi? - zapytał Niall.
- Czepiacie się mnie, że wróciłem do Danielle. A może ja ją nadal kocham ?? - powiedział.
- Tak to skoro ją kochasz nie gadałbyś ze mną na temat dziewczyny którą masz wybrać..... - powiedział podirytowany Niall.
- Chwila słabości..... - odpowiedział Liam.
- Tak to po jaką cholerę mówiłeś, że pocałowałeś Caroline w ten dzień kiedy wyszła ze szpitala mając świadomość, że na dole jest  Dan?? - spytał zdenerwowany.
- Nie wiedziałem co robić ale po dzisiejszym dniu już wiem.. - odpowiedział stanowczo.
- A co z Caroline? - zapytał już chyba po raz ostatni.
- Ona to tylko moja przyjaciółka. - powiedział i zniknął za drzwiami łazienki. Z mieszanymi uczuciami każdy z nas po kolei poszedł do łazienki. Kiedy już leżałem w ciepłym i wygodnym łóżku napisałem kolejnego już smsa do Eleanor ,, Cholernie tęsknie za Tobą :c Miłych snów :*''' Spojrzałem na zegarek była 23:30.

***********************
Mieszkanie samej jest super doświadczeniem ponieważ sama rządzisz sobą i swoim mieszkaniem. Często jednak wieczorami czuje się samotna bo nikogo nie ma przy mnie. Wtedy wracam myślami do pocałunku z Liamem i jakoś tak lepiej robi mi się na duszy. Chciałabym aby między nami coś było ale gdy przypomnę sobie groźby Dan od razu wszystkiego się odechciewa. Siedziałam z laptopem na kolanach i przeszukiwałam kolejne, niemieckie strony plotkarskie. Na kilkunastu znalazłam zdjęcia z koncertów chłopaków. Później odwiedziłam twittera a tam wiele osób poprosiło mnie o obserwowanie. Jakbyście się czuli wiedząc, że kilka miesięcy temu byłaś znana tylko w swoim mieście a nielicznie z Internetu wiedzieli o tobie więcej a teraz twoja popularność urosła. W szkole jak to w szkole szara i nudna rutyna. Lekcje, sprawdziany, kartkówki i różne referaty. Jednak pocieszam się tym, że zostało mi tylko kilka miesięcy a potem najdłuższe wakacje w życiu. Ale co potem ?? Albo zostanę tutaj albo wrócę do domu lub istnieje taka opcja wylotu do Anglii. Spojrzałam na zegarek 19:30 a miała odwiedzić mnie Emily. Przygotowałam kanapki i ciepłą herbatę. Nie minęło 10 minut a już była  u mnie. Zjadłyśmy kolację, poplotkowałyśmy a nawet potańczyłyśmy.
- Wiesz co chodź ze mną do sklepu. – zaproponowała.  Ubrałam dresy, zamknęłam dokładnie drzwi i poszłyśmy do sklepiku. Nie było nas może z 15 minut ale kiedy wróciłyśmy zobaczyłam, że drzwi do mojego mieszkania są wyrwane. Podeszłam bliżej i zobaczyłam totalny chaos w środku. Meble poprzewracane, tapeta pozrywana ze ścian a na jednej z nich napis ,, Znajdę cie’’. Emily zauważyła moją przerażoną minę i stanęła obok mnie.
- Dzwoń na policję. – jak mi podpowiedziała tak zrobiłam. Funkcjonariusze zebrali odciski palców i zabezpieczyli mieszkanie. Wstawili drzwi i spojrzeli na mnie.
- Czy będzie miała pani gdzie się zatrzymać na tą noc ?? – zapytał mnie jeden z nich.
- Tak ale czy to konieczne ??
- Tak ponieważ jutro rano przyjadą ludzie sprawdzić teren i ponownie zebrać ślady.
- Mogę wejść po kilka rzeczy ??
- Oczywiście ale proszę ubrać rękawiczki. – powiedział podając mi parę białych rękawic. Zabrałam książki do szkoły, kilka ciuchów i kosmetyki.
- Panie władzo a o której mogę tutaj wrócić ??
- Najlepiej koło 17. Niech Pani się nie martwi nikt tutaj nie wejdzie. – powiedział. Złapałam za telefon i wybrałam numer do Katty.
- Słucham. – usłyszałam głos przyjaciółki.
- Cześć Katt. – powiedziałam.
- O hej Caroline. Co słychać??
- Mam do ciebie poważną sprawę.
- Słucham kochana.
- Mogę zatrzymać się u was na noc??
- Jasne ale co się stało ?? – zapytała.
- Opowiem ci jak przyjdę. Wielkie dzięki będę tak za 20 minut.
- Nie ma sprawy będziemy czekać. – rozłączyła się. Emily musiał wrócić do poszła do domu a ja wyruszyłam w drogę do dziewczyn. Przechodząc obok jednych bloków usłyszałam dziwne szmery. Przyspieszyłam ale one wcale nie ucichały.
- Jak tam podoba się mieszkanie?? – usłyszałam drwiący głos mężczyzny przez którego wylądowałam w szpitalu. Szłam przed siebie a na przekór mnie na ulicach było pusto.
- Nie bój się nie zrobię ci krzywdy. – powiedział a ja spojrzałam przez ramię i zauważyłam, że idzie za mną. Wyciągnęłam telefon i zadzwoniłam po policję. Na szczęście ten koleś nic nie usłyszał i chwilę później już siedział w radiowozie. Spokojnie doszła do dziewczyn. Weszłam do salonu i wszystkie wspomnienia odżyły.
- Caroline !!!!!!!!!!!!!!!!!! – usłyszałam krzyk Ashley. Opowiedziałam im całą sytuację z mieszkaniem i z tym facetem. Patrzyły na mnie zadziwione.
- Może wrócisz tutaj do nas ?? – zaproponowała Evelyn.
- Wiecie co jeśli wam to nie będzie przeszkadzało to z przyjemnością tutaj wrócę. – po moich  słowach rzuciły się na mnie. I cóż wracam na stare śmieci tylko z nadzieją, że teraz będzie lepiej. Rano jak zwykle do szkoły a po niej do mojego mieszkania. Zabrałam z niego wszystkie moje rzeczy a klucze oddałam właścicielowi. Wróciłam do swojego starego pokoju i do moich przyjaciółek. A czy Eleanor traktuje jako przyjaciółkę ?? Jasne jest świetną dziewczyną, której nie da się nie lubić. Zrobiłam lekkie przemeblowanie w sypialni i na osobnej ścianie zostawiłam miejsce na zdjęcia z imprez lub ze znajomymi.  Dołączyłam do dziewczyn które urządzały sobie wieczór filmowy. Zasiadłam obok El, która miała największą miskę popcornu. Wybrały niestety płaczliwy film bo na koniec salon wyglądał jak składowisko zużytych chusteczek. Wzięłam szybki prysznic i zmęczona wszystkimi wydarzeniami zasnęłam.





I jest numerek 30 ♥ Nie spodziewałam się, że tyle rozdziałów napiszę dla was :) Jesteście cudowni i to dzięki wam ten blog jeszcze istnieje :* Propozycja taka 14 komentarzy i nowy rozdział :) A po za tym czytał ktoś z was imagina z Liamem, który dodałam niedawno ?? Co o nim sądzicie ? Chcielibyście jeszcze przeczytać jakiś ode mnie ??? Jak tam to z kim ???
WIELKIE BUZIAKI DLA STAŁYCH I CIERPLIWYCH CZYTELNIKÓW ♥♥♥