niedziela, 7 kwietnia 2013

Rozdział 48 ♥

***Eleanor***
Nie wytrzymałam słów ojca i tego w jaki sposób mówił o Louisie. Nie rozumiałam go bo przecież z Lou jestem grubo ponad rok. Jego słowa tak do mnie trafiły, że musiałam w ekspresowym tempie opuścić mieszkanie. Wybiegłam w spodniach, trampkach i cieniutkim sweterku. Z oddali słyszałam ich głosy jednak nie chciałam się zatrzymywać. Udałam się do tak zwanego centrum mojego osiedla. Znajdowało się tam mnóstwo drzew i przeróżnych krzewów oraz licznie porozstawiane ławeczki. W centralnym punkcie był niewielki staw a tuż obok niego ogromny plac zabaw. Rękawem odgarnęłam śnieg z ławki na, której usiadłam. Łzy spływały mi po policzkach trafiając na zimny śnieg, który przemieniał je momentalnie w kropelki lodu. Wiedziałam, że takie siedzenie nie służy mi a tym bardziej dziecku ale nie wiedziałam co ze sobą poczynić. Patrzyłam w zamarzniętą taflę stawu a przez ciało przechodziły mnie coraz gorsze dreszcze. Nie spodziewałam się takiej nienawiści ze strony własnego ojca. Zabolało to strasznie jakby ktoś wbił ci nóż prosto w serce. Na domiar złego fanki Louisa na pewno niedługo dowiedzą się o ciąży i wtedy nie wiem jak sobie z tym wszystkim poradzę. W tym momencie zastanawiałam się nam aborcją jednak szybko odgoniłam te myśli. Chcę urodzić to dziecko pomimo sprzeciwu innych. Żałowałam, że nie ma dziewczyn w pobliżu bo one na pewno doradziły by mi w tej sprawie. W parku siedziałam dobre 15 minut i prawdę mówiąc nie mogłam poruszać ustami ani w pełnie palcami od rąk. Słyszałam ludzi chodzących za moimi plecami oraz jakieś biegające osoby. Nie miałam siły się odwrócić bo było mi tak zimno.
- El skarbie tak się bałem. – usłyszałam głos mojego mężczyzny. Spojrzałam w jego stronę a po jego wyrazie twarzy było widać, że był przerażony.
- Błagam cię nie rób więcej takich rzeczy. Nie wiem co bym zrobił gdybym stracił ciebie i naszego maluszka. – prosił mnie kiedy znalazłam się w jego objęciach. Wtulona w niego znów zaczęłam płakać bo zdałam sobie sprawę, że nie chce stracić Louisa i naszego maleństwa. Lou czym prędzej zdjął z siebie kurtkę i nałożył ją na mnie.
- Wracamy do domu. – powiedział obejmując mnie ramieniem. Zdawałam sobie sprawę, że mój ojciec nadal jest u mnie ale w tym momencie nie miało to szczególnego znaczenia. W domu ku mojemu zdziwieniu zastaliśmy tylko Louisa rodziców i moją mamę. Usiadłam na fotelu owijając się w koc.
- Córeczko wiesz o tym, że ja zawsze ci pomogę na tyle ile będę w stanie. – powiedziała do mnie mama.
- A co z ojcem? – spytałam.
- Nie wiem musimy dać mu troszeczkę czasu może ochłonie. – odpowiedziała.
- Również z naszej strony możesz liczyć na wsparcie Eleanor. – wtrącił tata Louisa chociaż nie zawsze nasze kontakty były dobre. Na samym początku było naprawdę wspaniale ale kiedy Modest zaczął mieszać się w nasze sprawy miałam przypiętą opinię laski, która leci na kasę. Po dziś dzień tak jest w niektórych przypadkach. Wiele razy wtedy płakałam i gdyby nie Louis całkowicie bym się załamała. Teraz relacje między mną a moimi przyszłymi teściami są świetne i jestem pewna, że będą świetnymi dziadkami.

***Zayn***
W klubie zapanowało czyste szaleństwo. Dziewczyny tańczyły wszędzie gdzie tylko się dało nie żałując sobie kolejnych, kolorowych i dość mocnych drinków. Fakt po kilku kolejkach ruszały się lepiej niż nie jedne tancerki ale ledwo trzymały się na noga w niektórych momentach. Finał imprezy był taki, że musieliśmy je odnosić do taksówek i transportować do pokoi. Zabraliśmy je do hotelu bo nie chcieliśmy aby rodzice widzieli je w taki stanie. Kiedy dotarliśmy do pokoju ściągnąłem Evelyn sukienkę a ona przyjęła to jako propozycję na szybki ,,numerek’’. Jednak byłem szybszy i założyłem jej swoją koszulkę, która leżała na łóżku. Przez chwilę marudziła coś pod nosem na tyle niewyraźnie, że nie wiedziałem o co jej dokładnie chodzi. Ułożyłem ją do snu i momentalnie zasnęła. Moja ciekawość wzięła górę i zajrzałem po kolei do każdego z chłopaków jak sobie radzą. Niall siedział na krześle i jadł jakieś chrupki a Katty męczyła się ze ściągnięciem sukienki z bioder bo nie mogła utrzymać równowagi. U Harrego i Ashley nie wiele widziałem bo światło było zgaszone jednak lekki promyk światła z latarni padał akurat na łóżko. Jedyne co udało mi się zauważyć to dość dziwnie uniesiona kołdra i ciche mruczenie. Nie wnikam co tam się działo ale chyba tak jak ja macie na myśli tylko jedno. U Liama w pokoju nie widziałem nikogo dlatego zajrzałem do łazienki. Caroline siedziała pochylona nad sedesem a Li podtrzymywał jej włosy aby ich przypadkiem nie zamoczyła bo najwyraźniej wymiotowała.
 - Wszystko ok. ?? – spytałem po cichu kiedy Liam spojrzał w moją stronę.
- Już chyba jest dobrze. Kiedy wróciliśmy od razu poszła do łazienki. A jak tam u ciebie ??
- Evelyn śpi, Katty ma problemy ze zdjęciem sukienki a Ash nie wiem bo ciemno w pokoju. – powiedziałem uśmiechając się. Wróciłem do Evelyn a ona spała jak małe dziecko. Nie pozostało mi nic innego do roboty więc położyłem się spać. Rano ku mojemu zdziwieniu czułem się dobrze mimo tego, że też troszeczkę wypiłem. Tego samego nie mogłem powiedzieć o Evelyn,  która większość dnia przeleżała w łóżku.
- Jak się czujesz ? –zapytałem kiedy przebudziła się po drzemce.
- Źle. – odpowiedziała krótko. Cały czas dostarczałem jej wody do picia bo o jedzeniu nawet nie chciała słyszeć. Cały czas byłem przy niej w razie jakby gorzej się poczuła. Po południu około 14 zszedłem na dół na obiad.
- Jak tam dziewczyny ? – spytałem.
- Cholernie źle. – powiedział Horan.
- Przesadziły wczoraj. – wtrącił Harry.
- A Caroline ma się nawet dobrze bo w nocy jak wróciliśmy oddała z siebie troszeczkę tego co spożyła i ma się nieźle. – dopowiedział Liam. Zjedliśmy wspaniały obiad i wróciliśmy do dziewczyn. Razem z Evelyn przespałem większość dnia. Gdzieś o 18 wpadł do pokoju Simon.
- Cześć Zayn byłem już u chłopaków wylatujecie dzisiaj do Londynu. Samolot macie 22:25. Bus będzie na was czekać o 22. – jak szybko powiedział tak szybko wyszedł.
- Był u ciebie Simon? – zapytałem kiedy wszedłem do pokoju Harrego.
- Był właśnie się pakuje. Cholera zabrali nam jeden dzień w Polsce. – powiedział z żalem.
- Cholera. – opowiedziałem i wróciłem do pokoju. Złapałem wściekle za torbę i zacząłem chować wszystkie swoje ciuchy.
- Nie denerwuj się tak. – powiedziała do mnie Evelyn.
- Jak ma się nie denerwować kiedy zabrali nam jeden dzień z wami. – odpowiedziałem.
- Może uda nam się przylecieć szybciej do was. – rzekła dając mi buziaka.
- Oby… - odpowiedziałem i wróciłem do przerwanej czynności. Evelyn również spakowała swoje rzeczy, które miała przy sobie. Ustaliłem szybko z chłopakami, że jadą z nami na lotnisko a potem busik odwozi je do domów. O 22 byliśmy już przed hotelem jednak wyszliśmy tylnym wyjściem aby mieć więcej spokoju. Jechaliśmy w grobowej ciszy na lotnisko.
- To co kiedy widzimy się ponownie ?? – zapytał Harry.
- 29 grudnia jest X-Faktor więc może my 26 wylecimy wieczorem z Polski i wtedy się spotkamy. – powiedziała Katty.
- Czyli do zobaczenia za 9 dni. – wtrącił smutno Niall. Rozstania były najgorsze ale kiedy nie miałem dziewczyny jakoś lepiej to znosiłem. Teraz kiedy mam pożegnać się z Evelyn serce pęka mi na pół.
- Dbaj o siebie. – powiedziałem całując ją w czoło.
- Oczywiście kochanie. – odpowiedziała całując mnie w usta. Jak zwykle paparazzi dowiedzieli się o naszym wylocie i chwila spokoju minęła. Media jednak wiedziały o związku moim, Niall i Harrego ale nie wiedzieli o tym, że Liam jest z Caroline. Mieli akurat pecha bo kiedy chcieli się pocałować na dowidzenia tłum fotoreporterów zmierzał w ich stronę. Przypatrywałam się całej sytuacji i z jednej strony cieszyłem się, że dowiedzieli się o mnie i Evelyn. Liam pocałował ją lekko w usta po czym ją odepchnął aby stała jak najdalej niego. Najwyraźniej troszczył się o jej anonimowość. My też się staraliśmy ale cóż tak wyszło i teraz wiedzą już wszyscy. Pomachaliśmy im po raz ostatni i wsiedliśmy do samolotu.
- To teraz czeka nas rozmowa z Modest. – powiedział krótko Liam.

***Ashley***
Chłopcy wrócili do Anglii dzień wcześniej niż było na początku zaplanowane. Obiło mi się o uszy, że mają mieć rozmowę z Modest ale czuje, że nic dobrego z tego nie wyniknie. Ze łzami w oczach wróciłyśmy do domu były 23. Zaplanowałyśmy nockę u Evelyn i Katty. Zebrałyśmy wszystkie poduchy, kołdry i umieściłyśmy się w salonie. Zrobiłyśmy sobie po ogromnym kubku kakao zaczęłyśmy plotkować.
- Nie wiedziałam, że w tym Ice Club będzie aż tak fajnie. – powiedziałam.- No świetny Klimat i w ogóle. – odpowiedziała mi Katty.
- Jak myślicie pojawią się gdzieś zdjęcia dzisiaj z lotniska ? – zapytała Caroline.
- Z pewnością bo ty i Liam wzbudziliście ogromne zainteresowanie. – odpowiedziała jej Evelyn.
- Chciałam uniknąć takiej sytuacji. Mam nadzieje, że na żadnym zdjęciu nie widać mnie. – powiedziała Carola.
- A to niby dlaczego ? – zapytałam.
- Chce uniknąć pytań dla Liama i tych całych plotek. – odpowiedziała. Dokończyłyśmy przepyszny napój i poszłyśmy spać. Rankiem mieliśmy już 18 grudnia czyli 6 dni do gwiazdki i urodzin Louisa. Po śniadaniu zabrałyśmy się za organizację prezentu dla Pasiastego. Miałyśmy wiele pomysłów i postanowiłyśmy połączyć to w jedno. Na liście znalazły się marchewki, kilka koszulek w paski, szelki, maskotki przypominające marchewki oraz perfumy i ramka z naszym zdjęciem. Kiedy zapisałyśmy wszystkie rzeczy potrzebne do kupienia zaczęłyśmy ćwiczyć do występu w Anglii. Szło nam świetnie ale kiedy ubrałyśmy nasze szpilki o mało nie powybijałyśmy sobie zębów. Przez te 6 dni nieustannie ćwiczyłyśmy bo kiedy już tam będziemy nie będzie dużo czasu na próby. Święta jak święta miło spędzone z rodzinką przy wspólnym stole razem ze smakołykami. Przez trzy dni praktycznie nic nie robiłam bo ciągle gdzieś jeździłam. Przez ten czas odwiedziłam więcej krewnych niż przez cały rok. W dzień wigilii jednak już wieczorem spotkałyśmy się u Caroline w domu w celu zadzwonienia na skype do chłopaków. Długo nie czekałyśmy a na ekranie ujrzeliśmy 6 uśmiechniętych buziek. Chwila ….. 6 ?? Razem z nimi była Eleanor.  Muszę przyznać, że ciąża jej służy bo wygląda na bardziej zdrową i szczęśliwą.
- WSZYSTKIEGO NAJLEPSZEGO LOUIS!!! – krzyknęłyśmy.
- O dziękuje bardzo dziewczynki. – opowiedział posyłając nam buziaki.
- Jak u was minął dzisiejszy dzień ? – zapytała Katty.
- Każdy z nasz był u siebie w domu jednak znaleźliśmy chwilę aby się spotkać i z wami porozmawiać. – powiedział Niall.
- Widzimy się za dwa dni to po co dzwoniłyście ? – zapytał z uśmiechem Harry.
- A po to, żeby Louisowi złożyć życzenia. – odpowiedziała mu Caroline pokazując język. Hazz udawał, że ma focha i nie odzywał się przez pewien czas. Rozmawiałyśmy z nimi gdzieś 15 minut po czym się rozłączyliśmy. Dwa następne dni minęły nam bardzo szybko może dlatego, że z niecierpliwością czekałyśmy na wylot do Londynu. W drugi dzień świąt spotkałyśmy się w centrum handlowym w naszej ulubionej kawiarence.
- Patrzcie. – powiedziała Caroline pokazując nam artykuł z gazety. Nagłówek ,,Liam Payne z One Direction przyłapany na Warszawskim lotnisku żegnający się ze swoją przyjaciółką’’.
- Ciesz się, że napisali tylko przyjaciółką. – wtrąciła Evelyn. Czytałyśmy dalej i jedno zdanie mnie zadziwiło. ,,Liam najwyraźniej nie chce abyśmy poznali jego prawdziwe relacje z tą dziewczyną dlatego szybko ją od siebie odepchnął’’. Przeczytałam to i zaczęłam się śmiać. Katty pokazała mi jeszcze jeden kawałek koło mało wyraźnego zdjęcia ,,Jedna z osób znajdujących się na lotnisku potwierdziła nasze przypuszczenia – Oni się pocałowali nie tak jak przyjaciele tylko jak para.’’
- Czyli oficjalnie wszyscy wiedzą, że Liam ma dziewczynę. – powiedziałam. Zjadłyśmy po kawałku przepysznej kremówki i wróciłyśmy do domów pakować się. Najważniejszą rzeczą był strój i buty na występ potem to już takie rzeczy, których nie może zabraknąć podczas wyjazdu. Samolot miałyśmy dość późno bo dopiero o 00:30. Spokojnie pożegnałam się z rodzicami i wyruszyłam. Jechałyśmy na lotnisko dość szybko bo kto widział o tej godzinie korki. Kiedy byliśmy na miejscu okazało się, że tego samolotu nie będzie a nasz kurs został przełożony na 1:20. Musiałyśmy siedzieć w poczekalni zaspane aż w końcu  będziemy mogły opuścić Polskę.
Wyszło na to, że w samolocie siedziałyśmy dopiero o 2 w nocy dlatego zwrócili nam kasę za bilety. Cały lot trał podajże półtorej godziny czyli o 3:30 byłyśmy w Londynie. Tam zima była jeszcze gorsza niż u nas ale to dodawało uroku i takiej tajemniczości całemu miastu.
- Wiecie może gdzie jest jakiś najbliższy hotel ?? – zapytałam kiedy stałyśmy już przed lotniskiem.
- Nie mam pojęcia. – odpowiedziała Katty. Stałyśmy rozglądając się na wszystkie strony jednak na ulicach panowała totalna pustka. Usłyszałyśmy jak ktoś nas woła ale nie byłyśmy pewne czy to słyszymy naprawdę.
- Caroline !! Katty !!! Ashley!! Evelyn !!! – krzyknęła postać która stała po przeciwnej stronie ulicy koło dużego samochodu.
- To chyba po nas. – powiedziała Evelyn bo ta osoba miała czapkę, kaptur na głowie a twarz owiniętą w szalik więc trudno było poznać kto to jest. Stałyśmy i przyglądywałyśmy tej osobie dopóki ona nie zsunęła szalika z twarzy i nie zdjęła czapki. Okazało się, że to Liam po nas przyjechał. Kulturalnie przywitał się z nami a na końcu z Caroline.
- Zapraszam do środka. – powiedział otwierając nam tylne drzwi a Caroli przednie. Co najdziwniejsze było to, że Liam prowadził.
- Od kiedy masz prawo jazdy ?? – zapytałam.
- Zanim polecieliśmy do NY zacząłem a teraz dokończyłem i już mogę jeździć. – odpowiedział zerkając na mnie przy pomocy lusterka. Myślałam, że jak to Li będzie jechał w granicach ograniczeń jednak on jechał przed siebie a na wskaźniku widziałam nawet 70 km na godzinę. Podjechaliśmy pod niewielki domek o wiele mniejszy niż ten w Niemczech.
- Słuchajcie dziewczyny tutaj jest tylko pięć sypialni a chłopcy śpią więc jak chcecie możecie iść do nich i przyprawić ich o zawał serca albo iść do jednego ogromnego pokoju z gigantycznym łóżkiem i tam się przespać. – powiedział kiedy weszliśmy do środka. Dogadałyśmy się i postanowiłyśmy spać w tym jakże wielkim pokoju natomiast Caroline miała tyle dobrze, że już mogła iść spać przy boku Liama. Spałyśmy gdzieś do 9 a kiedy się obudziłyśmy chłopcy już koło nas siedzieli. Gdyby ktoś wszedł w tym czasie do pokoju zobaczył by trzy całujące się pary i mógłby się dość dziwnie poczuć. Przywitaliśmy się z Louisem i Eleanor po czym udaliśmy się na domowe śniadanko.  O 11 wpadł Paul i powiedział, że jedziemy o 16 na halę gdzie odbędzie się X- Faktor.
- Hehe to trzeba będzie zabrać ze sobą nasze szpileczki. – powiedziałam śmiejąc się. Ogarnęłyśmy się troszeczkę i o 13 przygotowywaliśmy obiad tak jak w Niemczech. Wojna na jedzenie była przezabawna ale mina Nialla na widok latającego jedzenia była bezcenna. Co dało się uratować on to pochłaniał. Wyszło na to, że jedliśmy 5 różnych pizz.  O 16 przyjechał busik, który zabrał nas wszystkich na halę. Od producenta dowiedziałyśmy się, że występujemy na samym końcu a chłopcy z JLS jako drudzy. Najważniejsze było, że mogłyśmy patrzyć na występ z widowni a nie zza kulis ponieważ wszyscy, którzy występowali mieli zarezerwowane miejsca przy scenie.

************
Gdy przyszła kolej na naszą próbę na scenę zostali wpuszczeni tancerze, którzy mieli zbliżony układ do naszego. Najgorsze z tego wszystkiego było to, że dojrzałam tam Danielle. Nie przejmowałam się jej obecnością i próba odbyła się bez większego problemu.
- Liam widziałeś Dan tutaj jest. – powiedziałam kiedy już skończyłyśmy.
- No a ja widziałem Craiga. – odpowiedział. Przed halą stało jak zwykle kilku fotografów a ja już zdążyłam opowiedzieć Liamowi o artykule z Polski. Chwilę przed wyjściem spojrzałam na niego a on na mnie po czym chwycił moją dłoń i serdecznie się do mnie uśmiechną. Pomyślałam sobie, że chce pokazać kim jestem i przy nim wcale się tego nie bałam. Wyszliśmy razem z resztą uśmiechnięci i zadowoleni aby mieli pożywkę z tego co zobaczyli. Wieczór spędziliśmy w starym stylu czyli film, popcorn i cola. Po zakończonym seansie i po wieczornej wizycie w łazience postanowiłam dać Liamowi prezent na spóźnione święta – zegarek http://image.ceneo.pl/data/products/2181488/product.jpg .
- Liam możemy porozmawiać ?? – zapytałam kiedy wrócił z łazienki.
- Oczywiście kotku coś się stało ?? – odpowiedział pytaniem siadając obok mnie.
- Nie ni się nie stało chciałam ci dać prezent na święta. – powiedziałam wręczając mu pudełeczko.
-Dobrze się składa bo ja tez mam coś dla ciebie. – odpowiedział podając mi nieduże pudełeczko z biurka. Na raz, dwa, trzy otworzyliśmy swoje prezenciki a w środku ujrzałam http://aligra.home.pl/foty/6043.jpg  przepiękny łańcuszek z żółwikiem.
- Świetny zegarek dziękuje bardzo. – powiedział dając mi całusa.
- Śliczny żółwik słoneczko. – odpowiedziałam buziakiem. Zadowoleni z prezentów mogliśmy iść spać. 



48 ♥♥ Przepraszam, że tak późno ale w piątek byłam na wieczornym wypadzie do teatru a dzisiaj przez większość dnia nie było mnie w domu. Wydaje mi się,  że jest to najgorszy rozdział ze wszystkich bo pisałam go tylko 2 godzinki i to w dodatku przy zamykających się oczach -_- Przepraszam was, że mało piszę o innych parach ale trudno jest ująć tyle osób a po za tym początkowym założeniem było że Caroline i Liam to główna para. Jednak jeśli chcecie mogę ich odstawić na bok, pisać o nich sporadycznie a skupić się na innej parze .... to od was zależy :) chciałabym mieć tutaj 18 komentarzy :D
i love everyone ♥♥

18 komentarzy:

  1. Nie rozśmieszaj mnie. NAJGORSZY? Hahahahahah nie sądzę kochana, nie sądzę ♥
    To jest świetny rozdział i nawet nie waż się zaprzeczyć ♥ No i jeszcze : nieważne że dodałaś go o 0:40, ważne że jest ♥
    Niestety nie miałam zbytnio możliwości skomentować wtedy kiedy czytałam (o 1:50)
    bo mi się juuż same oczy zamykały ♥
    Byłam strasznie zmęczona, ale musiałam jak najszybciej przeczytać nexta.
    No i jeszcze co do opisu, to nie przeszkadza mi że skupiłaś się narazie na Caroline i Liam'ie,
    ponieważ to wokół nich narzie toczy się niemal wszystko ♥
    I pozatym napisałaś że zależy to od NAS, a tak na prawdę zależy to od CIEBIE ♥
    Najbardziej teraz niepokoi mnie rozmowa z Modest O_o
    Ciekawe co się zdarzy?
    "Zżera" mnie ciekawość, wręcz umieram z ciekawości ♥

    Rozdział świetny naprawdę i nie mów że nie.
    Najbardziej zaciekawiło mnie co zdarzy się w
    "centrum osiedla Eleanor"
    ale naszczęście nic złego nie miało miejsca.
    Szkoda też że chłopcy stracili jeden dzień w Polsce ;C

    "Kiedy dotarliśmy do pokoju ściągnąłem Evelyn sukienkę a ona przyjęła to jako propozycję na szybki ,,numerek’’. Jednak byłem szybszy i założyłem jej swoją koszulkę, która leżała na łóżku. Przez chwilę marudziła coś pod nosem na tyle niewyraźnie, że nie wiedziałem o co jej dokładnie chodzi. Ułożyłem ją do snu i momentalnie zasnęła. Moja ciekawość wzięła górę i zajrzałem po kolei do każdego z chłopaków jak sobie radzą. Niall siedział na krześle i jadł jakieś chrupki a Katty męczyła się ze ściągnięciem sukienki z bioder bo nie mogła utrzymać równowagi. U Harrego i Ashley nie wiele widziałem bo światło było zgaszone jednak lekki promyk światła z latarni padał akurat na łóżko. Jedyne co udało mi się zauważyć to dość dziwnie uniesiona kołdra i ciche mruczenie. Nie wnikam co tam się działo ale chyba tak jak ja macie na myśli tylko jedno" <---- NAJLEPSZY
    MOMENT POROSTU THE BEST!!!!!!!!!!
    HAHAHAHAH jaką ja miałam z tego polewkę!!
    Ale to dobrze, że wplataszw opowieadanie śmieszne elementy, to bardzo dobrze ♥
    A Dalsza częśc wątku z El i Lou też cudna ♥
    NO JARAM SIĘ PO PROSTU ♥

    "Rankiem mieliśmy już 18 grudnia czyli 6 dni do gwiazdki i urodzin Louisa. Po śniadaniu zabrałyśmy się za organizację prezentu dla Pasiastego. Miałyśmy wiele pomysłów i postanowiłyśmy połączyć to w jedno. Na liście znalazły się marchewki, kilka koszulek w paski, szelki, maskotki przypominające marchewki oraz perfumy i ramka z naszym zdjęciem." <---świtny przezent XD. Nie ma to jak marchewki Louis'a ♥

    Fajnie by było tez, gdybyś napisała troszeczkę co słychać u Madie i Justina ♥

    Masz talent do pisania.
    Fajnie , że założyłaś tego cudnego bloga.
    jeszcze nigdy nie czytałam lepszego. NAPRAWDĘ ♥

    Muszę niestety kończyć pisać ♥
    Jescze raz przepraszam że nie skomentowałam wtedy w nocy :D
    I LOVE YOU VERY MUCH ♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥
    I LOVE YOUU....
    Pozdrawiam i życzę weny i pomysłów
    ~Laura
    xx

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zgadzam sie. Cudowny rozdział
      zacytowany moment jest the best!
      Tak samo jak prezent Lou.
      Co do par to fajnie byłoby gdybyś
      więcej pisala o Madie i Bieberze i O Ashley i Haroldzie.
      ;3

      Usuń
  2. Świetny rozdział <3
    KOCHAM CIE !
    i jeżeli mogłabyś to napisz trochę o madie i justinie ok?
    jeszcze raz : sssssssssssuuuuuuuuuuuuuppppppppppppppeeeeeeeeeeeeeeeeerrrrrrrrrrrrrrrrrr
    pozdrawiam, Sylwia

    OdpowiedzUsuń
  3. Rozdział jak zawsze extraaa. ;*
    A co do tych par to dla mnie jest okej. O wszystkich zawsze coś piszesz i to jest dobre rozwiązanie. <3
    Pozdrawiam . ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zgadzam się w 100%
      Jest dobrze tak jak jest
      superowy blog <3
      Kocham cię XD
      -Kamil XD

      Usuń
  4. Kamil. jakie wyznanie. :D
    super rozdział a nie najgorszy :)
    Mam ogromną nadzieję ze niedługo przeczytamy nexta nspisanego przez najwspanialsząblogerkę na świecie ! Życzę pomysłów !- pozdrawiam. Jula

    OdpowiedzUsuń
  5. Rozdział super, Pary na których się skupiłas są OK, ale fajnie by było jakbyś napisał nieco o MADIE I BIEBERZE <3
    CUDO!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!-Patrycja.

    OdpowiedzUsuń
  6. Rozdział bardzo fajny. nvm dlaczego napisalaś ze najgorszy?
    It was soo great!
    Kocham twoje opowiadnie i imaginy oczywiście tez.
    nvm skąd masz takie fajne pomysły. ;) -MAGDA

    OdpowiedzUsuń
  7. O boże o matko jakie super az nie da sie powiedzieć jakie to super !
    wiem że ten komentarz jest bez sęsu ale jestem zbyt zajarana blogiem żeby pisać normalnie :) -Aga
    I LOOVE YOU!!!!!!!!!!!!!!!

    OdpowiedzUsuń
  8. Zgadzam się z wypowiedzią wyżej... ;))
    To jest takie wciągające że normalnie brak słów. :)
    Świetny blog. Opowiadanie coraz to ciekawsze.. <3
    Kocham Cię. Czekam na next. ;* ;3

    OdpowiedzUsuń
  9. KOCHANA przepraszam że nie skomentowałam wcześniej ale byłam na wycieczce klasowej n :c
    Świetne opowiadanie. Coraz ciekawsze si staje :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też byłam na wycieczce i wróciłyśmy dopiero 2 godziny temu dlatego komentuję dopiero teraz KOCAM CIĘ <3
      pisz szybko proszę nexta <3
      Świetttnyyy rozdział <3 - Madzia ;*

      Usuń
    2. Ja tez bylam na wycieczce. No ale. nieważne.
      w końcu przeczytałam ten cudowny rozdział na moum ulubionym blogu, który jest naj naj naj na całym świecie :*

      Usuń
  10. Omg super ! ;) masz ty ten talent !

    OdpowiedzUsuń
  11. Extra. nareszcie przeczytałam <3
    A co do tych par to jest okej :*
    I love youu.

    OdpowiedzUsuń
  12. Super. Nie powiem że nie powiem
    Miłą niespodzianką byłoby gdybyś mogła napisać nieco o Madie i Bieberku <3
    naprawdę extra pisz dalej proszem :)
    podzro, Madzia *o*

    OdpowiedzUsuń
  13. It's very amaaazing!
    Podałabyś Tt?

    OdpowiedzUsuń
  14. Masakra ale oczywiście w pozytywnym sesie..
    bardzo fajny blog!

    OdpowiedzUsuń