niedziela, 21 lipca 2013

Rozdział 53 ♥


****Madie***
Nowy rok nowe szanse więc pora zabrać się za siebie i postawić sobie nowe cele. Wyjęłam karteczkę z biurka, usiadłam na wprost okna i zaczęłam pisać. ,, Lista nowych celów na 2013 rok. ‘’ Zaczęłam się zastanawiać co w niej umieścić i nic sensownego nie przychodziło mi do głowy.
- Cześć kotku co robisz ?? – usłyszałam za plecami głos Justina.
- Stawiam sobie nowe cele. – pokazałam mu kartkę z nagłówkiem.
- O dobry pomysł. – powiedział z entuzjazmem i usiadł obok mnie. Spojrzałam na niego i zauważyłam, że zaczyna pisać coś na kartce. Patrzyłam na krajobraz za oknem a w głowie miałam pustkę.
- Spójrz….. – powiedział pokazując mi karteczkę. Wzięłam ją do ręki i zaczęłam czytać na głos.
- Po pierwsze więcej czasu poświęcać Belibers, po drugie znaleźć czas dla rodziny, po trzecie i najważniejsze coraz mocniej Kochać Madie.’’ – zatkało mnie po odczytaniu ostatniego punktu.
- Skarbie jesteś cudowny. – rzuciłam się na niego aż spadliśmy z fotela. Leżeliśmy na ziemi śmiejąc się w niebo głosy. Do pokoju weszła mama Justina.
- Myślałam, że jakaś szafka się przewróciła. – powiedziała ale kiedy nas zobaczyła sama zaczęła się śmiać. – Zapraszam na kakao i ciasteczka. – dopowiedziała i serdecznie się uśmiechnęła.
- Już idziemy mamo. – odpowiedział jej Justin. Pozbieraliśmy się z dywanu i zbiegliśmy na dół. W całej kuchni pachniało cieplutkimi ciasteczkami z kawałkami czekolady. Na blacie czekały na nas dwa ogromne kubki gorącej czekolady . Zabraliśmy je do góry i włączyliśmy konsolę. Zaczęliśmy grać z użyciem kontrolera ruchu. Troszeczkę potańczyliśmy i szczerze mówiąc to nie miałam z nim szans bo on tak świetnie tańczy, później pograliśmy w tenisa i pojeździliśmy na nartach.
- Masz teraz więcej czasu wolnego od szkoły prawda ?? – zapytał mnie Jus kiedy zmęczeni usiedliśmy na łóżku.
- No tak semestr zaczynam gdzieś 13 stycznia a czemu pytasz ??
- Może wybralibyśmy się gdzieś na narty ?
- Będę miała okazję nauczyć się jeździć. – powiedziałam uradowana.
- Świetnie to za przedzwonię do kurortów gdzie mają najbliższe wolne terminy i jedziemy. – odpowiedział dając mi buziaka po czym wyszedł z pokoju. Włączyłam laptopa i napisałam szybko, krótką wiadomość do dziewczyn o naszych planach i okazji do spotkania.
- Kochanie jutro wyjeżdżamy. – powiedział Jus stając w drzwiach.
- Szybki jesteś….. – złowieszczo się uśmiechnęłam. Z szafy wyjęliśmy nasze podróżne torby i wpadliśmy w wir pakowania. Dowiedziałam się, że o 9 mamy samolot.

^ Marzec ^
 ***Katty***
Ehh…….. powrót do Berlina bez chłopców to totalne bagno. Czas ciągnął się okropnie a efektem jego mijania był widoczny poprzez powiększający się brzuszek Eleanor. Właśnie weszła w 5 miesiąc ciąży i trzeba przyznać, że ten stan jej pasuje. Wygląda świetnie i chyba tak się czuje. Ze wszystkich sił staramy się jej pomagać ale same mamy teraz sporo na głowie. Zbliża się matura i na nieszczęście zaczynamy ją już pod koniec kwietnia ale terminów nie znamy jeszcze dokładnie.
- Dziewczyny może ugotujemy coś wspólnie ?? – zapytała El przejeżdżając dłonią po brzuchu.
- Jasne tylko trzeba iść do sklepu. Caroline skoczysz ze mną ?? – zapytałam.
- Oczywiście. – odpowiedziała i zaczęłyśmy zbierać się do wyjścia. Miałyśmy kupić spory kawałek ryby, warzywa, jakieś przyprawy, soki i coś na kolację. Szłyśmy parkiem, który zaczął budzić się do życia po zimowym śnie.
- Piękną mamy pogodę nie sądzisz ? – powiedziałam do Caroli.
- Tak tak…… - odpowiedziała jakby wyrwana z rozmyśleń.
- Coś nie tak ??
- Wspomnienia. ……….. – powiedziała a ja już o nic nie pytałam. W sklepie wpadłyśmy między regały i dość sprawnie poszły nam zakupy. Kupiłam dla siebie mnóstwo żelek Haribo na wypadek gdyby chłopcy przylecieli wcześniej. Wróciłyśmy do domu i zabrałyśmy się za przygotowywanie posiłku.
- Jak myślicie chłopcy przylecą do nas ?? – zapytała Evelyn.
- Nie mam pojęcia ale sądząc po dwóch teledyskach, wywiadach, podróżach i przeróżnych sesjach to wątpię bo później będą mieć więcej wolnego. – odpowiedziała jej Ashley. Kroiłam warzywa kiedy nagle Eleanor znalazła się na ziemi trzymając się za brzuch.
- Co się dzieje El ?? – spytała ją Caroline.
- Nie mam pojęcia ale cholernie boli. – odpowiedziała przez łzy. Złapałam za telefon i wezwałam pogotowie. Chwilę później sanitariusze wynosili Eleanor z mieszkania. Usiadłyśmy wszystkiego na sofie nie wiedząc co zrobić.
- Ja pojadę za nimi. – powiedziała Ashley.
- Poczekaj jadę z tobą. – wtrąciła Evelyn. Ruszyły za karetką a w domu zostałam sama z Caroline. Dokończyłyśmy obiad jednak co chwilę sprawdzałyśmy czy któraś z nich nie dzwoni do nas. Ziemniaki ugotowane, ryba i surówka gotowa więc czekałyśmy na dziewczyny.
- Oby to nic poważnego. – powiedziała Carola.
- Będzie dobrze. Może po prostu jest przemęczona…. musimy poczekać na telefon. – odpowiedziałam. – Właśnie co z tobą i Liamem ?? – spytałam po chwili.
- Hmmm…….. – zaczęła ale widziałam, że sama nie wie co dalej. - …… oznajmiłam mu, że nadal chce z nim być a on nic nie odpowiedział. – jej twarz posmutniała.
- Nic nie powiedział ??? Jak to ?? – zapytałam zaszokowana.
- Przyznał się, że źle zrobił ale moja zazdrość też źle wróży dalszemu związkowi….. Poprosił o czas więc mu go daję. – powiedziała patrząc mi w oczy. Trochę dziwnie się zachował ale cóż zrobię tak jak Niall mi radził i nie będę się wtrącać w nie swoje sprawy. Siedziałyśmy bezmyślnie wpatrując się w ekran telewizora kiedy dostałam smsa. ,,U Eleanor wykryto stan przedrzucawkowy na szczęście udało się zbić ciśnienie ale musi zostać kilka dni na obserwacji. Będziemy za 15 minut’’ – skończyłam czytać.
- Stan przedrzucawkowy to dość poważna dolegliwość jak na tym etapie ciąży. – skomentowała Caroline. Czasami nie rozumiałam jej gadki ponieważ mówiła zawiłymi słowami brzmiącymi bardziej naukowo niż ludzko. Odgrzałyśmy spóźniony obiad ponieważ dochodziła 17:30.  Dziewczyny wróciły, szybko się posiliłyśmy i usiadłyśmy na dywanie z kubkami herbaty w dłoniach.
- Słuchajcie laski wiem, że jeszcze wiele czasu mamy ale co po liceum ?? – spytała Evelyn.
- Studia kochana tylko pytanie gdzie. – odpowiedziała Ash.
- Ja już znalazłam sobie miejsce. – powiedziała Caroline.
- Gdzie ? – spytałam.
- Albo Manchester albo Londyn w zależności na którą uczelnie się dostanę. – rzekła.
- Ja zastanawiałam się nad Leeds. – wtrąciłam a dziewczyny zrobiły wielkie oczy. – No co tam mnie dobrze przygotują do roli pani menadżer. – powiedziałam.
- Mam w planach Liverpoolem. – po zastanowieniu powiedziała Ash. – A ty Evelyn ?? – spytała.
- A ja w przeciwieństwie do was mam zamiar zrobić sobie rok przerwy aby się wybawić. – odpowiedziała dumnie.
- A co na to Zayn ?? – spytała Caroline.
- Mam nadzieje, że uszanuje mój wybór tylko zastanawiam się nad Cardiff  a Newcastle. – wtrąciła.
- Życie jak w ekipie powiadasz ?? – zaśmiałam się.
- Tak tylko bez zaliczania wszystkiego co się rusza. – powiedziała i wszystkie zwijałyśmy się ze śmiechu. Posprzątałyśmy w salonie i nie wiedząc kiedy nadszedł wieczór.

*****Louis *****
Ostatnie dwa miesiące to jazda bez trzymanki. Teledysk do ,,Kiss You’’, wylot do Ghany i Japonii, następny teledysk do ,,One Way Or Another’’. Czyste szaleństwo po za tym mnóstwo sesji zdjęciowych, wywiadów i innych drobiazgów. Jednak wizyta w Afryce poruszyła nas najbardziej. Ludzie myślą sobie z pewnością, że skoro jesteśmy tacy sławni i bogaci nie przejmujemy się innymi ludźmi i tutaj jesteście w błędzie. Jako zespół a także każdy z osobna udzielamy się w różnych akcjach charytatywnych. Przykładem właśnie naszej działalności może być teledysk do ,,OWOA’’. Widok tych wszystkich małych dzieci na dodatek w szpitalu ruszył nawet największego twardziela czyli Zayna. Płakaliśmy jak dzieci bo ten widok był nie do wytrzymania….. najgorsze, że nie można było im pomóc bez szczepionki. Pomyślałem sobie wtedy o Eleanor i moim maluszku, który rośnie pod serduszkiem mojej ukochanej. Łzy spływały coraz szybciej bo nie wyobrażam sobie, że moje dziecko mogłoby tak cierpieć. Zaczyna do mnie docierać coraz bardziej fakt, że będę ojcem ale muszę załatwić jeszcze nasze wesele. Mamy dziś 8 marca czyli dzień kobiet. Ustaliliśmy z Simonem, że od jutra mamy tydzień wolnego potem znów dwa miesiące pracy i pod koniec maja aż do końca czerwca wolne !!!!!!!!!!!! A w czerwcu urodzi się moje dzieciątko. Pakując rzeczy do torby zastanawiałem się co u nich się dzieje ale nie zadzwoniłem bo na pewno bym się wygadał, że przyjeżdżamy. Z uśmiechem na twarzy położyłem się spać ze świadomością, że za kilka godzin zobaczę Eleanor i dziewczyny.
Rano pierwszy pobiegłem do łazienki a później do kuchni przepełniony pozytywną energią.
- Dzień dobry Liam. – powiedziałem wchodząc do kuchni.
- Cześć Lou. – odpowiedział spokojnie.- Co ty taki pobudzony ?? – zapytał kiedy odwrócił się w moją stronę.
- Cieszę się cholernie, że lecimy do dziewczyn a ty się nie cieszysz ?? – spytałem.
- Nie wiem czy się cieszyć czy nie. Muszę porozmawiać z Caroline i nie wiem co z tego wyjdzie. – odpowiedział.
- Coście naskrobali ?? – spytałem ponownie.
- Nic po prostu nie wiem jak zareagować na jej zazdrość. Nie musiała się od razu tak unosić. – powiedział.
- Ja jej się nie dziwię. A wy jesteście razem ?
- Poprosiłem ją o czas.
- Wiesz, że ona jest wrażliwa i może tego nie wytrzymać. Idę się pakować. – powiedziałem z powagą i wyszedłem z kuchni zostawiając go samego.  W pokoju włączyłem sobie radio wesoło śpiewając pakowałem kolejne ciuchy. Po zakończeniu czynność udałem się ponownie na dół gdzie tym razem zastałem wszystkich chłopców z ich walizkami.
- Hazz o której mamy ten samolot ?? – spytałem sięgając po wodę.
- Za półtorej godziny Pasiasty. – odpowiedział mi Loczek z uśmiechem. Wszyscy się cieszyliśmy, że zobaczymy dziewczyny tylko nie Liam. Godzinę później siedzieliśmy już w poczekalni na lotnisku w oczekiwaniu na odprawę.
Cały lot minął dość szybko i bez większych problemów oprócz ciągle kłócących się dzieci za nami. Przez dzieci nie mogłem chociaż na chwilkę zasnąć ale cóż. Wiosna w Berlinie była cudowna drzewa zaczęły mienić się różnymi odcieniami zieleni, na ścieżkach rozkwitały wiosenne kwiaty. Przy jednej z głównych ludzi zauważyłem dziewczynki sprzedające własnoręcznie zrobione bukieciki. Kupiłem największy jaki tam znalazłem. Z wielką torbą i bukietem w dłoni podążyłem do naszego busika. Po niecałych 15 minutach byliśmy już pod blokiem.
- Panowie teraz cicho… - powiedział Zayn podnosząc swoją torbę. Czy piątka facetów z ogromnymi walizami może zachowywać się cicho na wąskim korytarzu ?? Wiecie zawsze można mieć marzenia ale nie w naszym przypadku. Niall zapukał do drzwi a po drugiej stronie pokazała się nam Ashley, która nie zważając na to, że przed nią jest Horan rzuciła się na Hazzę.
- Nie ma co miłe powitanie Ashley.- udawaliśmy zazdrosnych.
- Oj przepraszam. – odpowiedziała dając każdemu z nas buziaka w policzek. Weszliśmy do środka i zostaliśmy obsypani kolejnymi całusami. Udałem się do pokoju Eleanor myśląc, że śpi jednak gdy otworzyłem drzwi nikogo nie zastałem.
- Lou musisz wiedzieć, że  El jest w szpitalu. – usłyszałem za swoimi plecami głos Evelyn.
- Jak to ??? – odwróciłem się do niej.
- Miała stan przedrzucawkowy spowodowany wysokim ciśnieniem ale wszystko się unormowało jednak musi pozostać na obserwacji. – powiedziała.
- Całe szczęście, że nic jej się nie stało. Dziękuje Evelyn za informację, swoją torbę zostawię tutaj i jadę do szpitala.- złapałem za bukiecik i wybiegłem z mieszkania. Złapałem taksówkę, która zawiozła mnie na miejsce. Odnalazłem salę gdzie była Eleanor.
- Dzień dobry kochanie. – powiedziałem lekko uchylając drzwi.
- LOUIS !!! – krzyknęła uradowana. Od razu podszedłem do niej przytulając ją najmocniej jak się da.
- Jak się czujesz ? – spytałem siadając koło łóżka łapiąc ją za dłoń.
- Już dobrze ale nasz maluszek daje mi już w kość. – odpowiedziała.
- Jeszcze troszeczkę. – powiedziałem całując ją w brzuch. – Kiedy wychodzisz ?
- Jutro będę mieć resztę badań i jeśli wszystko będzie w porządku po jutrze dostanę wypis. – odpowiedziała z wyraźnym uśmiechem na twarzy.

***Liam***
Nie wiem czy bałem się konfrontacji z Caroline czy nie byłem po prostu pewien co jej powiedzieć. Kiedy staliśmy przed ich drzwiami wiedziałem, że nie uniknę rozmowy z nią. Na całe szczęście przywitała się ze mną nie tak jakbym chciał ale trudno. Później dowiedzieliśmy się, że Eleanor jest w szpitalu ale nic jej ani dziecku się nie stało. Sporo myślałem bo jestem typem myśliciela i muszę przyznać, że kocham Carolę bardziej niż Danielle. Z rozmową postanowiłem poczekać do wieczora kiedy  każdy będzie miał czas dla siebie.
- A ty co Daddy nie siedzisz ze swoją kobietą ? – spytała Harry kiedy wszyscy wspólnie siedzieliśmy w salonie. Po jego słowach Caroline wstała i udała się do swojego pokoju. Nie odpowiedziałem nic bo w tym momencie moje słowa były by zbędne. W tym momencie wrócił Louis i kiedy zobaczył, że brakuje jednej osoby skarcił mnie wzrokiem. Zjedliśmy wspólnie na kolację przepyszną zapiekankę zrobioną przez dziewczyny i każdy rozszedł się w swoją stronę. Lou poszedł spać, Niall z Katty zostali w salonie, Zayn i Evelyn poszli do pokoju, Harry z Ashley wyszli a ja stałem jak ten skończony kołek na środku kuchni. Kiedy zmierzyłem się sam ze sobą udałem się w stronę pokoju mojej dziewczyny. Delikatnie zapukałem w drzwi w zamian usłyszałem ciche proszę.
- Nie przeszkadzam ? – zapytałem kiedy ją zobaczyłem.
- Nie właśnie skończyłam. – odpowiedziała zbierając książki i zeszyty porozkładane na całym łóżku. Usiadłem niepewnie na skrawku łóżka i czekałem aż skończy.
- Możemy porozmawiać ?
- Oczywiście Li. – powiedziała.
- Miałem cholernie dużo czasu do namysłu żałuje, że poprosiłem cię o czas…. – mówiłem a w jej oczach zaczęły błyszczeć łzy.
- Czyli to…… - zaczęła ale nie pozwoliłem jej skończyć bo ją pocałowałem. Po woli zacząłem zapominać jak smakują jej usta.
- Kocham cię najmocniej na świecie i żałuje, że tyle czasu byłaś w niepewności. – powiedziałem przytulając ją do siebie. Na swojej koszulce poczułem pojedyncze łzy, spojrzałem w jej oczy a w nich łzy a na twarzy uśmiech. Przejechała lekko dłonią po moim policzku, opuszkiem palca dotknęła ust i dalej wpatrywała się w moje oczy. Mógłbym z nią siedzieć tak całą noc.
- Wstawaj wychodzimy. – powiedziałem podnosząc się z łóżka podając jej dłoń.
- Dokąd idziemy ?? – spytała.
- Do gwiazd Skarbie. – odpowiedziałem całując ją po raz kolejny. Było już po 22 dlatego po cichu wymknęliśmy się z pokoju zauważając Nialla i Katty siedzących nadal w salonie.
- A wy gdzie się wybieracie ? – zapytała z uśmiechem Kat.
- Na dwór idziemy. – odpowiedziałem.
- O tej godzinie ?? – spytał Niall.
- Lepiej iść na dwór niż siedzieć przed telewizorem. – wtrąciła Caroline zabierając klucze do domu po czym wyszliśmy na korytarz. Przez całą drogę trzymałem Carolę za rękę nie zastanawiając się nad tym czy nas ktoś zobaczy czy nie.  Spacerowaliśmy oświetlonymi ścieżkami zmierzając w stronę parku. Nagle Caroline przyspieszyła kroku praktycznie ciągnąc mnie za rękę. Kiedy już się uspokoiła odwróciła się spoglądając w obszar przez który właśnie przeszliśmy.
- Co się stało ?? – zapytałam kładąc jej dłonie na biodrach.
- To właśnie tutaj…. – zaczęła.
- Tutaj ?? – spytałem a ona podciągnęła rękaw pokazując swoją ranę. W tym miejscu została zaatakowana, tutaj o mały włos nie umarła. Przytuliłem ją do siebie mówiąc, że już jest wszystko w porządku. Kiedy odeszliśmy na bezpieczną odległość od tego miejsca zajęliśmy jedną z ławek.
- Cieszę się, że jesteś. – powiedziała opierając głowę o moje ramię.
- Ja również się cieszę a ty przypadkiem jutro do szkoły nie idziesz ?? – spytałem z uśmiechem.
- Idę …….. Liam ty to zawsze.. – zaczęła oburzona. - … mogliśmy sobie posiedzieć tutaj razem a ty mi o szkole mówisz… Wielkie dzięki skarbie. – skończyła i odwróciła się do mnie plecami.
- Oj przepraszam bardzo słoneczko. – mówiłem całując jej szyję.
- O nie tak łatwo mnie nie przeprosisz. – powiedziała i zaczęła uciekać.



MIŚKI MOJE KOCHANE ♥ przepraszam was najmocniej ;C od półtora miesiąca nic nie dodała O__O wiecie jestem wściekła sama na siebie, że nie potrafiłam nic napisać :c mam nadzieje, że mi wybaczycie ale wiecie czerwiec był, koniec roku, różne wyjścia ;) na początku lipca obchodziłam moje 18 urodziny i jakoś tak zleciało :o ALE OBIECUJE WAM, że biorę się do pisania i rozdziały będę dodawać częściej ♥ Macie moje słowo ♥ dziękuje tym, którzy zostali ze mną <3 oraz za 15848 wejść i 638 komentarzy ♥ KOCHAM WAS  ♥ nie wymagam wielu komentarzy ale chce abyście dali znać, że jesteście ♥ 

3 komentarze:

  1. Wkońcu wyczekiwany z niecierpliwością rozdział ;))) ja też Cię przepraszam ze. Poprzedni rozdział skomentowałam dopiero wczoraj :c ale bylam pewna że zrobiłam to już dawno :c
    ale cóż, cieszę się ze wróciłaś :)))))
    ŻYCZĘ DUŻO WENY I MOTYWACJI :D
    ~Laura *__*

    OdpowiedzUsuń
  2. świetny *.* w końcu sie doczekałam. Mam nadzieje że następny rozdział będzie już niedługo

    OdpowiedzUsuń
  3. Kiedy będzie następny rozdział ?
    nie mogę się doczekać. ;)


    dalej dalej dalej. ;)

    Swietnie jest.

    OdpowiedzUsuń